Emigranci są jak ludzie ze schizofrenią, rozdzielni na dwa kraje i nie do końca w każdym z nich obecni.

Autor:Dominik Rozpędowski

Stowarzyszenie Rajd Katyński Pamięć i Tożsamość w Chicago działa bardzo aktywnie i wieloaspektowo na rzecz pielęgnowania, utrzymywania i promowania polskości w USA.

W ramach działalności organizują rajdy po polskich miejscach pamięci, miejscach związanych z Polską, jest to przynajmniej kilka wypraw rocznie. Np. w tym roku plany obejmują rajd do mostów stworzonych przez Ralpha Modejskiego (Rudolf Modrzejewski), syna Heleny Modrzejewskiej, światowej sławy inżyniera, budowniczego mostów i kolei w USA. Odnaleźli także zaniedbany grób lotnika amerykańskiego, walczącego w 1920 roku z bolszewikami u boku Polaków, podejmowana są starania o renowację mogiły.

Oprócz tego rajd „Starym śladem ojców naszych”, odwiedzanie miejscowości zakładanych przez Polaków w Wisconsin. Dariusz Redliński, członek Stowarzyszenia: „Jest taka miejscowość Pulaski. W centrum miasta jest mały kościółek i cmentarz, nie znajdzie się tam amerykańskiego nazwiska, same polskie. Nikt tam już nie mówi po polsku, lecz wszyscy mają polskie korzenie.”

Kolejny rajd planowany jest w Michigan, śladami Jana Pawła II. Są to nie tylko miejsca odwiedzane przez Karola Wojtyłę jako głowę kościoła, ale też takie, w których był przed rozpoczęciem pontyfikatu.

Mają też na swoim okazji duże wydarzenia, takie jak przejazd niepodległości w Chicago, gdzie pojawiło się ok. 600 motocyklistów. Byli to zarówno Polacy jak i Amerykanie, po przejeździe odbył się piknik, z którego zysk został przeznaczony na stypendia dla polskich dzieci z Białorusi.

Motocykliści starają się też działać prężnie na polu edukacji. Opowiadają młodzieży o tematyce związanej ze Zbrodnią Katyńską, czy ludobójstwem na Wołyniu. Jednak, jak podkreśla Dariusz Redliński, nie chcą skupiać się tylko na martyrologii, chcą też podkreślać zwycięstwa w polskiej historii. Chcę pokazać piękno naszego kraju, by zachęcić ich do polskości:

„Oni wyrastają już w środowisku amerykańskim. Nie jest to łatwe, uczenie ich języka polskiego to dodatkowy wysiłek. Podczas gdy inne dzieci mają wolne, mogą gdzieś wyjechać, uprawiają sporty, oni muszą iść w sobotę do szkoły. Nie zawsze chcą to robić, dlatego zachęta jest tak ważna. Ważne jest też, by te dzieci mogły pojechać do Polski, dobrze jeśli mają tam rodzinę. Wtedy widzą potrzebę mówienia w tym języku. Będąc tam (w USA – przyp. red.) jest to trochę egzotyczny język.”

Obecnie emigracja polska do Stanów Zjednoczonych jest dużo mniejsza, niż kiedyś, co za tym idzie dzieci chodzące do szkoły przychodzą z domów, gdzie już nie ma języka polskiego w domu, z pokoleń wychowanych w USA. Trzeba tłumaczyć im zawiłości naszego języka po angielsku, co rzecz jasna jest trudniejsze, lecz, jak mówi Darek – nie jest niemożliwe. Przekaz historyczny ułatwia sprawę, bo Polska nie jawi się jako kraj odległy, zaściankowy, ale ma ciekawą, piękną historię.

Mimo lat na emigracji, niekiedy nawet już liczonych w dziesiątkach, tęsknota nie znika, szczególnie wśród ludzi wychowanych w Polsce. Z drugiej strony na miejscu mają już rodziny, dzieci, wnuki, więc ciężko im opuścić USA. Dariusz Redliński napisał w jednym z wierszy słowa, które są dobrym podsumowaniem ich sytuacji: „Emigranci są jak ludzie ze schizofrenią, rozdzielni na dwa kraje i nie do końca w każdym z nich obecni.”

Scroll to Top
Skip to content