Prowadzący awanturnicze życie Karol Beneski po służbie w kilku armiach przybył w 1822 roku do Meksyku. Przez kolejne lata zasłużył się na rzecz tego kraju, który musiał bronić ledwie co zdobytej niepodległości. Został nawet przyjacielem cesarza Augustína I. Czy i dlaczego popełnił samobójstwo?
To był wielki dzień dla Meksyku. Minęło niemal dokładnie 11 lat od Grito de Dolores, gdy ksiądz Miguel Hidalgo y Costilla wezwał swych parafian do walki o niepodległość przeciwko Nowej Hiszpanii, co formalnie rozpoczęło ogólnokrajowe powstanie. Sam proboszcz parafii w Dolores wkrótce przypłacił swoje zaangażowanie w walkę śmiercią przez rozstrzelanie, lecz po wielu przegranych bitwach w końcu 24 sierpnia 1821 roku Augustín de Iturbide podpisał z wicekrólem Juanem O’Donojú traktat z Cordoby uznający niepodległość nowego państwa. Iturbide jako „mąż opatrznościowy” następnego dnia wkroczył przy akompaniamencie wiwatującego tłumu do stolicy. Niebawem ogłosił się cesarzem Meksyku.
Ten wielki entuzjazm Meksykanów oraz wyrażające latynoską skłonność do przesadzonych słów twierdzenia w prasie o niepodległym Meksyku, który będzie „wzorem dla całego świata”, nie zmieniały faktu, że znalazł się on w położeniu dosyć trudnym. Nie wszyscy byli tak łatwo skłonni do uznania nowego państwa, a Hiszpania wcale nie zrezygnowała jeszcze ze swojej kolonii. W tej atmosferze przyjechał do Meksyku Karol Beneski.
Doświadczony żołnierz poszukiwany w Meksyku
Meksyk potrzebował wówczas doświadczonych żołnierzy, a Beneski takim był. Problemem mogła być duża nadwyżka oficerów w meksykańskiej armii, ale ostatecznie nie okazało się to być wielką przeszkodą. Jego „żołnierskie” CV na pewno imponowało, zwłaszcza że wystawiano mu dobre opinie na temat jego służby. Walczył przeciwko Austriakom, w Wojsku Polskim, pomagał osadzić na tronie w Hiszpanii Józefa Bonaparte, brata Napoleona, a potem w kilku europejskich krajach służył w pruskiej armii. Żądny przygód Karol wyjechał pod koniec 1820 roku, by zaciągnąć się do wojska Stanów Zjednoczonych. Spędził tam kilkanaście miesięcy, po których jego niespokojny duch skierował go do południowego sąsiada USA, od niedawna niepodległego Meksyku.
Źródło: Josephus Arias Huarte (Mexican, active 19th century), domena publiczna, CC BY-SA 4.0 ,
Po męczącej podróży z Veracruz do Meksyku, podczas której zachwycał się bujną i egzotyczną roślinnością Meksyku, Beneski napisał podanie do cesarza o przyjęcie go do armii. Zaczął jako instruktor korpusu oficerskiego, lecz szybko mianowano go adiutantem generała Anastasio Bustamante. Ta znajomość wielce mu się przydała później, gdy z powodu zażyłej przyjaźni z coraz mniej lubianym w Meksyku cesarzem Augustínem popadł w poważne tarapaty. Te dwie awanturnicze osobistości rychło okazały się sobie bliskie. Jednak w przypadku władcy Meksyku ten niespokojny duch objawiał się despotycznymi rządami, które stawały się trudne do zdzierżenia dla obywateli nowego państwa. Na dodatek wśród elit wielu było takich, którzy życzyliby sobie raczej republiki niż kolejnej monarchii po uniezależnieniu się od Korony hiszpańskiej. Cesarz abdykował i został wygnany z kraju.
Droga Beneskiego od żołnierza do korposzczura
Karol Beneski jako wierny stronnik Iturbide podzielił jego los i musiał opuścić Meksyk, który tak bardzo pokochał. Wówczas jeszcze nikt nie mógł się za nim wstawić. Z kolei wśród armii nie uważano go jeszcze za szczególnie zasłużonego dla tego państwa. W Europie nawiązał kontakt z byłym cesarzem, który przebywał w Anglii i planował odzyskać tron. Beneski w towarzystwie Augustína de Iturbide i jego rodziny powraca do Meksyku. Zaufany Polak schodził na ląd, by wybadać teren. “Chwalebny” powrót cesarza okazał się niewypałem. W lipcu 1824 roku w Padillia w stania Tamaulipas były cesarz został rozstrzelany. Polakowi udało się uniknąć tego losu. Jednak został z Meksyku wydalony pod groźbą śmierci, gdyby zechciał na postawić na jego terenie swoją stopę w przyszłości.
Beneski wyjechał do Nowego Jorku, gdzie znalazł pracę w przedsiębiorstwie zamierzającym wybudować kanał łączący Ocean Spokojny z Atlantykiem. Z tego tytułu jeździł do Gwatemali i Nikaragui. Projekt kanału się nie powiódł, a sam Beneski chyba bardzo tęsknił za Meksykiem. Pomimo ryzyka pod fałszywym nazwiskiem w 1829 roku udał się do tego państwa, gdzie szybko go rozpoznano i aresztowano. Wtedy przydały mu się wcześniejsze znajomości. Anastasio Bustamante był wówczas wiceprezydentem. Jego wstawiennictwo pozwoliło Karolowi nie tylko uniknąć śmierci, ale i wrócić do służby w meksykańskiej armii. Dołączył do korpusu generała Antonio Lópeza de Santa Anna, który walczył z najazdem Hiszpanów chcących odzyskać dawną kolonię (Hiszpania uznała niepodległość Meksyku dopiero w 1836 roku).
„Będą żyć wiecznie w pamięci Meksykanów”
Wojska Santa Anny skutecznie odparły ataki Hiszpanów. Beneski nie tylko wykazał się odwagą, ale i zagarnął jeden z hiszpańskich statków. Juan Suárez y Navarro komentując to zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi w książce wydanej w 1850 roku wymienił Beneskiego wśród żołnierzy, którzy „będą żyć wiecznie w pamięci Meksykanów” (vivirán eternamente en la memoria de los mexicanos). Prezydent nakazał wypłacić mu zaległy żołd od 1823 roku.
Polak popadał jednak w kolejne konflikty, a przed wygnaniem ocaliła go prezydentura Antonio Lópeza de Santa Anna. Od 1834 roku pracował jako komendant okręgu wojskowego w Colimie. Dwa lata później dołączył do korpusu, który miał stłumić bunt w należącym wówczas do Meksyku Teksasie. Rebelianci ogłosili się niepodległą Republiką Teksasu. To była jego ostatnia ekspedycja. Mówi się, że popełnił samobójstwo z nieznanych przyczyn. Niektórzy temu zaprzeczają.
Pytanie pozostaje otwarte – czy i dlaczego Karol Beneski zdecydował się odebrać sobie życie? Pomimo szumnych deklaracji Juana Suareza jest to postać stosunkowo mało znana tak w Meksyku, jak i w Polsce. Pomimo tego Polakowi nie można odebrać zasług.