Kukia – poszukiwania polskich śladów w Gruzji

Autor:Honorata Konon

Cmentarz Kukia w Tbilisi to najstarszy zachowany cmentarz w stolicy Gruzji. Znajdujące się na nim nagrobki datowane są na XIX wiek. Miejsce to niesie za sobą niezliczoną liczbę historii mieszkańców Tbilisi. Przez lata zaborów, po lata najnowsze, chowani tu byli Polacy, Ormianie, Gruzini, Asyryjczycy, Kurdowie, Niemcy, Austriacy, Rosjanie, Słowacy, Czesi…

Nazwa cmentarza Kukia pochodzi od osady założonej przez niemieckich imigrantów z XIX wieku. Na stoku wzgórza Machata chowani byli protestanci, katolicy, prawosławni oraz osoby innych wyznań. W miarę rozrastania się cmentarza granice między kwaterami zanikały, a w 1930 r. cmentarna kaplica katolicka została usunięta. Mimo pierwotnego zapotrzebowania dla niemieckich osadników, wzgórze Machata, z którego rozpościera się przepiękny widok na stolicę Gruzji, nazywane jest często „polskim wzgórzem”. Spowodowane jest to niezliczoną liczbą pochowanych tu Polaków, którzy w XIX i XX wieku byli mieszkańcami Tbilisi. Stąd też potrzeba, aby zachować to miejsce w pamięci. Cmentarz Kukia zaskakuje swoim położeniem i rozwarstwieniem. Jest to labirynt, z którego trudno się wydostać. Potrzebnych jest kilka podejść, aby zapamiętać wijącą się w górę i w dół trasę. Panujące tam nieuporządkowanie płyt nagrobnych powoduje, że nachodzą one na siebie, często blokując przejście. Dodatkową przeszkodą na drodze są dziko rosnące drzewa i krzewy. Trzeba się nieźle nagimnastykować, aby znaleźć właściwą trasę, a co dopiero odnaleźć konkretne – bo polskie nagrobki.

Sposób na odnalezienie zapomnianych nagrobków

Jak zatem odnaleźć tak zakamuflowane nagrobki? Sposób pierwszy: można ich szukać po omacku, będąc zaskoczonym specyfiką cmentarza. Sposób drugi: można szukać konkretnych starodawnie wyglądających nagrobków, typowych dla danego okresu – co nasza grupa wolontariuszy zastosowała w praktyce. Niestety, taką metodą odnalezione zostałyby tylko nieliczne monumenty zarówno ze względu na ich niewielką ilość oraz… pomieszanie języków. Dlatego też zaleca się zastosowanie ostatniego ze sposobów, czyli poznanie lokalnego przewodnika po cmentarzu, pół Gruzina, pół Asyryjczyka – pana Nodarija! Tak, tak, zgadza się. Gdyby nie ten szczęśliwy zbieg okoliczności i napotkanie Nodarija już pierwszego dnia pobytu na Kukii, poszukiwania nie zakończyłyby się tak owocnie – bo ponad setką znalezionych miejsc pochówku Polaków. Z lokalnymi mieszkańcami należy rozmawiać bądź w języku gruzińskim, bądź w rosyjskim. Znając zatem jeden z tych języków, porozumienie się z Nodarijem było znacznie ułatwione. Wystarczyło mu wyjaśnić, że jesteśmy z Polski i przyjechaliśmy w poszukiwaniu starodawnych grobów Polaków, oraz że odnawiamy je. Okazało się, że nasz nowy znajomy jest opiekunem tego cmentarza. Cmentarz – choć zabrzmi to groteskowo – jest jego drugim domem. Zna każdy zakątek, historię każdego z nagrobków. Opowiada nam również o pochowanych tu osobach. Wiele z nich znał osobiście (Nodarij jest w wieku 70 lat) lub zapamiętał z opowiadań swojej mamy. Z pasją oprowadza nas po każdym miejscu, krążymy razem z nim po zarośniętych alejkach często natrafiając na ślepy zaułek. Jednak Nodarij wie, gdzie nas prowadzi skwapliwie opowiadając: o tutaj leży Polak. O, tutaj kiedyś był nagrobek, jego już teraz nie ma. O, tutaj jest wywalony monument, przenieście go tam, gdzie stał poprzednio. O, a tutaj pod tą warstwą ziemi też jest (niewidoczny dla nikogo już) nagrobek. Każdy natomiast ze zdziwieniem reagował: Ale przecież to nazwisko jest w języku rosyjskim/ gruzińskim napisane. – To nic. I tak Polak. Po czym rozpoczynał swoje opowieści na temat ich właścicieli.

Jan z carskiego pułku

Pierwszym miejscem pochówku, jaki miałam okazję odnawiać, był wskazany przez Nodarija pomnik Jana Holjnieca. Jest to dla mnie szczególne odkrycie, ponieważ oprócz nowo nabytych umiejętności kreślarskich (malowanie wąsko wyżłobionych napisów nagrobnych cienkim pędzelkiem wymaga skupienia i uwagi), jest to gratka zarówno lingwistyczna, jak i historyczna. Na płycie znajdują się napisy wyryte w trzech językach: polskim, rosyjskim i łacinie. Od strony południowej znajduje się krótki napis w języku polskim: „Tu oczekuje dnia zmartwychwstania Jan Holjniec, ur. 29 grudnia 1815 r., zm. 14 kwietnia 1886 r. Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie.” Poniżej zaś łacińska fraza: Requiem aeternam donna eis Domine et lux perpetua luceat eis! Ciekawostką jest natomiast druga strona pomnika, ponieważ jest ona pisana cyrylicą. I wcale nie znajduje się tam słowo w słowo przetłumaczona wersja polska. Po tej stronie jest znacznie więcej informacji o osobie tutaj pochowanej. Zanim jednak docieramy do kompletnej wiedzy, należało odszyfrować napisy, które zacierały się wśród niewyraźnych już wyżłobień. Rozszyfrowanie napisu nie ułatwiało to, że dotyczył on nazwy geograficznej oraz jednostki wojskowej. Mowa tu bowiem – jak się okazało – o majorze 13-tego Lejb-Gwardyjskiego Erywańskiego Pułku Jego Wysokości. Nie ma za wiele materiałów, którymi można się posiłkować przy wyszukiwaniu danego pułku. Docieram jednak do informacji, że wspomniany wyżej pułk w okresie, w którym Jan Holjniec prawdopodobnie odbywał służbę wojskową, brał udział w walkach na Kaukazie czy to w związku z Wojną Krymską, czy to w związku z walkami toczącymi się pomiędzy carską Rosją a Persją bądź Turcją. Możliwe też, że obowiązki Jana w tej elitarnej jednostce polegały jedynie na pełnieniu funkcji reprezentacyjnej. Służba Polaka w carskim pułku wydaje się kontrowersyjna, pokazuje nam jednak, jak historia jest złożona i jak różne były losy Polaków żyjących pod zaborem rosyjskim, na Kaukazie. Warto przy tym pamiętać, że wielu Polaków, posiadających wysokie stopnie wojskowe w carskich jednostkach, uczestniczyło w późniejszym powstaniu styczniowym. Informacje na odnalezionym nagrobku stanowią zalążek dla poszukiwań o historii Polaka z Kaukazu. Niewątpliwie Jan Holjniec posiada jeden z ciekawszych życiorysów, który na ten moment pozostaje zagadką.

Norweżka wśród polskiej bohemy

Kolejny grób, jaki był odnawiany należy do Dagny Juel PrzybyszewskiejNorweżki, której burzliwy związek z poetą Stanisławem Przybyszewskim był na językach całego świata. Zapisała się na kartach historii jako femme fatale artystów Młodej Polski i nie tylko. Sama była postacią fascynującą, artystyczną duszą, utrzymującą kontakty z bohemą Berlina czy też Krakowa. Tragicznie zmarła w wieku 34 lat, zastrzelona przez ówczesnego kochanka (po odebraniu życia Dagnie, ten popełnił samobójstwo), pochowana została w Tyflisie (czyli dzisiejszym Tbilisi). Jest to niewątpliwie nietuzinkowa postać, której historia znana jest i ceniona także w jej rodzinnym kraju – Norwegii. Dagny jest jedną z bardziej znanych osobistości pochowanych właśnie na kukijskim cmentarzu. Na cmentarzu znajdują się dwie płyty nagrobne Dagny. Grupą wolontariuszy posprzątaliśmy teren, gdzie prawdopodobnie znajdują się szczątki artystki. Nasze prace polegały na usunięciu zarośli okalających nagrobek, przemyciu płyty nagrobnej specjalnymi płynami i odmalowaniu napisu. Niestety inskrypcja była niewidoczna, dlatego udało nam się odmalować jedynie imię i nazwisko zmarłej. Wokół nagrobka postawiliśmy ogrodzenie.  Ma to znaczenie, ponieważ ogrodzenie oznacza, że grób nie jest zapomniany i ma właściciela. W innym przypadku miejscowi decydują się na usunięcie płyt nagrobnych na własną rękę i wstawienie w ich miejsce płyty należącej do innej osoby. Podczas tegorocznego wyjazdu udało nam się postawić dwa takie ogrodzenia, trzeci natomiast (po odnalezieniu zakopanej furtki) naprawiliśmy.

Inskrypcje w języku gruzińskim

Wrócę do mniej oczywistych miejsc pochówku Polaków, które wymagały dociekliwości, znajomości języków obcych i pomocy osób trzecich – czyli wspomnianego już wcześniej Nodarija, ale również drugiej osoby, która wiele wniosła w nasze poszukiwania. Pan Mikołaj – potomek Polaków, którzy wyjechali do Gruzji za pracą, niedawno zaś repatriował do Polski i obecnie mieszka w Warszawie, przebywał w Tbilisi w tym samym czasie co my. Dzięki temu mogliśmy skorzystać również z jego pomocy przy odczytywaniu nagrobków. Skoro pomagały nam osoby znające język gruziński, toteż można było dotrzeć do nagrobków Polaków, których nazwiska zapisane były w tym języku. Natomiast dzięki zapałowi wolontariuszy, udało się odmalować napis zapisany tak zwanymi „makaronikami”, co z oczywistych względów do najprostszych czynności nie należało! Była to jednak gratka dla pasjonatów lingwistyki. Przy oczyszczaniu grobu okazało się, że znajduje się na nim ledwo widoczny napis cyrylicą. Natomiast nazwisko kobiety napisane było fonetycznie alfabetem gruzińskim. Prawdopodobnie kamieniarz nie miał wcześniej styczności z językiem polskim, dlatego zapisał je „ze słuchu”, i z tego też powodu odczytanie inskrypcji mogło być znacznie utrudnione. Po wielu próbach i dzięki pomocy Nodarija oraz Mikołaja okazało się, że jest to Sofija Dunajewa – Polka, która wyszła za mąż za Gruzina. Odmalowanie napisu wymagało zapisania go na osobnej kartce i w ten sposób odwzorowania gruzińskich liter, niekiedy już mało widocznych na płycie. Ten pochówek jest kolejną interesującą historią. Pokazuje bowiem, że Polacy integrowali się, wnikając szybko w wielonarodowe społeczeństwo na Kaukazie. Historia nabiera zupełnie innego wymiaru, kiedy można ją poznać z ust świadków. Tak też się dzieje przy okazji spotkania z panem Mikołajem. Słuchając jego relacji można dostrzec, że Polacy przyjeżdżali do Gruzji w poszukiwaniu lepszego bytu. Nierzadko zsyłani byli również tutaj przez Imperium Rosyjskie. Przybyli tu rodacy budowali kolej. Dowiadujemy się również, że w Tbilisi współistniały obok siebie różne nacje: Polacy, Czesi, Niemcy, ale także np. Ormianie, których miało być nawet więcej w stolicy, niż samych Gruzinów. Polacy natomiast odnaleźli się w nowej codzienności integrując się z wielonarodowym społeczeństwem.

Odkrycie niewidocznego

Idziemy z Nodarijem. Prowadzi nas po mogiłach i wijących się ścieżkach. Gdyby nie on, trudno byłoby odnaleźć się wśród gęstwiny krzewów, ślepych uliczek i… niewidocznych grobów. Niewidocznych, bo zakrytych usypaną ziemią, warstwą traw i chwastów. – Tu leży Polak – mówi Nodarij. Patrzymy na miejsce, które właśnie wskazał palcem. Nic nie widzimy. Upewniam się – Tu? Na pewno? – Tak, tu pod tym murem i tą ziemią. Oczyszczam wskazane miejsce z ziemi, butem przesuwam usyp na boki i rzeczywiście, coś zaczyna się wyłaniać. Zaintrygowana, coraz szybciej oczyszczam miejsce i rozpoznaję napis: „Lipiński, zmarł dnia 17go marca 1890 roku, przeżywszy lat 21. Prosi o westchnienie do Boga”. Ale imienia nie widać. Jest przykryte grubszą warstwą ziemi, tuż przy murze. Murze, który został zbudowany na końcu płyty. Tak, jakby ona się tam nie znajdowała. Jakby nikt nie zdawał sobie z tego sprawy, albo było mu to obojętne. Po zabraniu się za oczyszczanie terenu okazuje się jednak, że mur nie nachodzi na imię. Całe szczęście. Jest to Michał. Michał Lipiński. Nie zostanie zapomniany. Porządkujemy teren, czyścimy płytę, odmalowujemy napisy. Jest to jeden z najstarszych nagrobków, bowiem z końca XIX wieku. Dotychczas starszy był jedynie pomnik majora Jana Heljnieca. W kolejnych dniach Nodarij oprowadza nas dalej po cmentarzu. W ten sposób docieramy do kolejnego pomnika, o którego istnieniu wie tylko nasz znajomy. – O, tutaj stał ten pomnik. Usunęli go stamtąd.  Zaskoczeni patrzymy na bryłę, na której nie jest nic napisane. Jednak po odwróceniu jej dnem do góry okazuje się, że jest tu pięknie zachowana inskrypcja rodziny Szubertów: „ukochanych rodziców Ojca Korneliusza, Matki Marji Berty i kochanej siostrzyczki Kaziuni”. – O, to tutaj dokładnie stało. A tam dalej jest cokół, na którym stał ten pomnik. Nodarij wie dokładnie, która część pomnika gdzie została porzucona oraz który element gdzie przynależy. W ten sposób odnajdujemy rozerwane na dwie części bryły, a następnie siłą sprawnych mięśni przenosimy na właściwe, dotychczasowe miejsce. Mocujemy je odpowiednim klejem, czyścimy i rozpoczynamy odmalowanie liter. W ten sposób zapobiegamy zapomnieniu rodziny Szubertów.

Różne odcienie historii

Jak można zauważyć, na Kukii pochowane jest różnorodne społeczeństwo, wielonarodowe i wieloetniczne. Nieświadomi tej zależności, poszukiwania z początku zawężone były do nagrobków opisanych w języku polskim. Okazało się jednak, że wiele nazwisk zapisanych cyrylicą czy gruzińskim alfabetem również należy do osób polskiego pochodzenia. Oprócz już wyżej wspomnianych płyt, tak opisany był m.in. pomnik rodziny Sęczykowskich. Zapisany był z dwóch stron – po jednej w języku polskim, po drugiej w języku rosyjskim. Zdarzało się, że po latach napisy były nie do odtworzenia. Mimo rekonstrukcji większości opisu na nagrobku pochowanego Balthazara, nie udało się w pełni odczytać jego nazwiska. Pozostał zatem Balthazarem Wojn[…]owiczemPrace porządkowe na kukijskim cmentarzu były też niezwykłą okazją do poznania różnych odcieni historii żyjących tu Polaków. Niespodziewane było natknięcie się na grób rodzinny Makowskich. Jak to przedstawił Nodarij – Franciszek Makowski, to tzw. „rewolucjonista”, który zmarł w 1918 roku w Tbilisi. Z opowieści Gruzina wynika, że Makowski uciekł z terenów Polski (wówczas jeszcze pod zaborami) przed władzami chcącymi go zesłać na Sybir. Spowodowane to było prawdopodobnie szerzeniem rewolucyjnych haseł. Po osiedleniu się na Kaukazie założył rodzinę, która została pochowana wraz z nim na cmentarnym wzgórzu. Kolejny raz zadziwia nas znajomość życiorysów pochowanych na Kukii Polaków, szerzona przez zaprzyjaźnionego już z nami Gruzina. Okazją do poznania historii żyjących w Tbilisi Polaków było również spotkanie z przedstawicielką Polonii, panią Marią Filiną. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że największa ilość zesłanych Polaków przybyła do Tbilisi po powstaniu listopadowym. Pani Maria zaznajomiła nas z osiągnięciami przybyłych tu Polaków oraz wkładem, jaki wnieśli w rozwój kraju, który ich przyjął. Mowa między innymi o Aleksandrze Szymkiewiczu – architekcie znakomitych budynków, stanowiących aktualnie wizytówkę stolicy Gruzji. Dowiedzieliśmy się także, że pierwszy cmentarz polski znajdował się… w centrum miasta. Niestety aktualnie nie ma po nim śladu, natomiast wiemy już, że chowani tam byli pierwsi osiadli w Tbilisi Polacy.

Zakończenie

W wyniku przyjazdu na cmentarz w Tbilisi w 2022 i 2023 roku, wolontariusze stowarzyszenia uporządkowali łącznie 30 grobów. Odszukana została ich ponad setka. Poznano przedstawicieli Polonii w Tbilisi. Na co dzień o nagrobki dba grupa uczniów polskiej szkoły im. Św. Królowej Jadwigi w Tbilisi na czele z panią dyrektor Nukri Gabunia. Swój udział w upamiętnieniu miejsca mają także przedstawiciele Ambasady RP w Tbilisi. Nad wszystkim czuwa społeczny opiekun cmentarza – niezwykły Nodarij. Natomiast wiedza o Polonii z Gruzji jest pielęgnowana przez panią Marię Filinę – profesor Uniwersytetu im. Iw. Dżawachiszwilego w Tbilisi, założycielkę i przewodniczącą Związku Kulturalno-Oświatowego Polaków w Gruzji „Polonia” oraz współautorkę książki pt. „Losy Polaków na Kaukazie”.

Scroll to Top
Skip to content