„Jedna kula wyszła lewym policzkiem, druga szczęką.” Dramat dominikanów podczas okupacji na Podolu

Autor:Katarzyna Kogut

Męczeńska modlitwa i heroiczna pamięć – dramat dominikanów podczas okupacji na Podolu Zachodnim.

Pomimo próśb o oszczędzenie życia, tragiczne wydarzenia doprowadziły do rozstrzelania o. Jacka Misiuty, a następnie do pochówku zakonników w pośpiechu, pod presją czasu narzuconego przez władze sowieckie. Wspomnienia Augustyny Moroz mieszkanki Czortkowa, które zachowały się w zbiorach IPN.

Położenie Czortkowa na mapie II Rzeczpospolitej. Źródło: Instytut Pamięci Narodowej.

Owa dramatyczna historia skłania do refleksji nad wartością wiary, współczucia i odwagi w obliczu najtrudniejszych sytuacji

Augustyna Moroz: „Odwrót bolszewicki w Czortkowie rozpoczął się dnia 29 VI 1941 roku. Każdy niemal człowiek, gdy zdawał sobie sprawę z tego, ze odchodzi od nas zmora dwuletnia, oddychał lżejszą piersią i śledził z radością każdy ruch ucieczki wroga. [Księża] oo. dominikanie naszej parafii również z utęsknieniem oczekiwali wstąpienia nowych władz. Niestety nie mieli tego dożyć. Dnia 2 lipca, we środę, nie zważając na sytuacje uliczna, udałyśmy się z ciocią i siostrą do kościoła na Mszę św. poranną o godz. 6-tej. Pod kościołem zastałyśmy kilkanaście osób, oczekujących na otwarcie kościoła. Zaniepokojone tym faktem udałyśmy się pod okna zakrystii w nadziei zobaczenia któregoś z zakonników. Niestety nikogo nie było, tylko wnętrze zakrystii ujrzałyśmy zupełnie zdemolowane. Wszystkie szuflady z bielizną i szatami liturgicznymi leżały na podłodze w wielkim nieładzie. (…) Od jednej osoby, mieszkającej niedaleko rzeki, dowiedziałyśmy się, że o. Przeor, Proboszcz, Anatol i Brat Andrzej leżą pod Berdem zamordowani. (…) Widok był straszny. O. Jacek leżał mniej więcej cztery kroki od rzeki. Leżał na prawym boku skulony z otwartymi oczyma i w kałuży krwi. Powyżej głowy leżał kaszkiet i okulary. Ubrany był w cywilne ubranie, na nogach miał buty. Strzelany był od tyłu, gdyż w karku miał dwie rany od kul, jedna nad drugą. (…) Kilka kroków powyżej o. Jacka leżeli: pierwszy od miasta o. Justyn, obok o. Anatol i br. Andrzej. Wszyscy leżeli na wznak. O. Justyn  z zamkniętymi oczyma i szeroko otwartymi ustami. Ubrany był w ciemne cywilne ubrania(…). Na głowie ciepły kaszkiet mocno naciśnięty na czoło, na nogach czarne skarpety i półbuciki. Obok ręki leżała chustka do nosa, wilgotna od potu, koło głowy okulary, splamione krwią i złamane. (…) O. Anatol leżał obok o. Justyna, był w habicie, bez skórzanego pasa w czarnym płaszczu, na głowie kaszkiet wewnątrz skrwawiony, na nogach buciki. Oczy otwarte, usta odchylone tak, ze widać było zęby. Strzelany był od tylu, jedna kula wyszła lewym policzkiem, druga szczęką górną z prawej strony. Brat Andrzej o pół kroku od o. Anatola. Ubrany był w habit, tylko bez różańca, szkaplerza i kaptura, w czarnym płaszczu i białym letnim kaszkiecie. (…)

Zdjęcie poglądowe – żołnierz NKVD fot: @ipngovpl_eng

We krwi Męczenników maczali ludzie chustki

We krwi Męczenników maczali ludzie chustki, zbierali ja do naczyń, również ziemie z krwią zabrali, jako relikwie. Kilka kobiet obmyło twarz o. Jacka i przeniosło go obok o. Justyna (…) Około 8-ej rano p. Jan Ślepko udał się do miejscowych władz bolszewickich z prośbą o pozwolenie pogrzebania ciał na cmentarzu. Pozwolenia nie uzyskał, tylko nakaz pochowania na miejscu stracenia, w przeciwnym razie zagrozili wrzuceniem ciał do rzeki. Nieliczni mężczyźni zajęli się przygotowaniem trumien, a raczej skrzyń z przyniesionych przez ludzi desek. Część obecnych kobiet zajęła się ubieraniem Ojców. Dla o. Justyna i Jacka przyniosłyśmy z domu habity, które były w przechowaniu u cioci. Druga część kobiet, młodzieży żeńskiej i dzieci zajęła się kopaniem grobu, na wzgórku, na polu ss. Szarytek, niedaleko miejsca zbrodni. Zwłoki Ojców i Brata przeniesiono przez płynący tam strumyk i złożono na trawie. Ciocia, moja siostra i gospodyni dominikanów przebrały w habit o. Justyna. Przy zdejmowaniu bluzy zauważyłyśmy na habicie zaczerwienienie na koszuli na plecach i z tego wniosek, ze drugą kule dostał o. Przeor w lewy bok. Po włożeniu habitu plama krwawa wystąpiła znowu, gdyż krew sączyła z rany. (…) Ciało o. Przeora było dziwnie bezwładne jak gdyby zemdlone, co nie utrudniało ubierania. Po przebraniu w habit, ubrano o. Przeora w czarna kapę i białą stułę, a na głowę zarzucono kaptur i złożono na trawie. Ręce leżały wzdłuż ciała, gdyż nie udało się ułożyć inaczej, w prawej ręce trzymał różaniec. o. Przeor wyglądał jak żywy, tylko wstać i mówić, lecz niestety usta jego na wieki zamknięte. W drugi habit ubrano o. Jacka. Ubrany został skromniej niż o. Przeor, bo nie było ani czarnej kapy ani stuły. Ciało jego też było bezwładne, ręce leżały wzdłuż ciała, w jedną z nich dano różaniec. O. Anatol i Brat Andrzej pozostali w swoich habitach, choć były skrwawione, ale innych nie było. Bratu Andrzejowi jedna z kobiet przyniosła, (ponieważ miała na przechowaniu) czarny szkaplerz i kaptur, w który ubrała go. Ciała obu ostatnich były bardzo sztywne i wyprężone. Następnie złożono ciała do trumien wyścielonych prześcieradłami. Ciała wszystkich pokropiono wodą święconą, pod głowy dano święconego ziela, następnie przykryto ciała ozdobnymi firankami. Mężczyźni zabili wieka i dźwignięto drogie ciężary do mogiły. Trumny złożono jedna obok drugiej.”[1]

Zdjęcie tablicy na pomniku upamiętniającym śmierć męczenników.

Z 1 na 2 lipca 1941 roku NKWD, wycofując się przed ofensywą niemiecką, zamordowało ośmiu dominikańskich zakonników. Czterech z nich zostało rozstrzelanych nad Seretem, a czterech zamordowano w celach klasztornych, natomiast klasztor podpalono dla zatarcia śladów.


[1] Cudowny obraz Matki Bożej Różańcowej, Lesya Fostuk-Skowierzak, s. 40-42, Kraków 2019.

Miejsce upamiętniające śmierć męczenników z Czortkowa.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
Skip to content