Renata Tankeliun-Dotiene z kwartalnikami Odry-Niemen - Prezes ZPL w Szyłokarczmie.

Czekamy na każdego Polaka. Wywiad z Prezes ZPL w Szyłokarczmie

Autor:Kamil Dąbski

Na terenie Litwy znajduje się bardzo liczna społeczność polska skupiona na Wileńszczyźnie. Wielu Polaków z kraju trafiając tam jest zachwycona skalą polskości żywą wokół Wilna. Jednak dalej na zachód, w okolicach nadbałtyckiej Kłajpedy znajduję się miasteczko Šilutė, po polsku noszące ciekawą nazwę Szyłokarczma. Tam również znajduje się mała polska społeczność, w zasadzie nieznana nawet Polakom w innych rejonach Litwy. Dziś przedstawiamy Państwu wywiad z prezes oddziału Związku Polaków na Litwie w Szyłokarczmie, Renatą Tankeliun-Dotiene, która od 16 lat działa na rzecz podtrzymania polskości wśród lokalnej społeczności.

Renata Tankeliun-Dotiene z kwartalnikami Odry-Niemen - Prezes ZPL w Szyłokarczmie.
Renata Tankeliun-Dotiene z kwartalnikami Odry-Niemen – Prezes ZPL w Szyłokarczmie.

Skąd Pani pochodzi i jak znalazła się Pani w Szyłokarczmie?

Pochodzę z Kowalczuk na Wileńszczyźnie, spod samej granicy z Białorusią. Chodziłam do polskiej szkoły, a w języku litewskim mówiłam słabo- po prostu nie było okazji, ponieważ większość mieszkańców mojej okolicy stanowili Polacy i Rosjanie. Kiedy skończyłam szkołę postanowiłam wyjechać na studia do Polski i tak znalazłam się w Koszalinie. Tam na uczelni poznałam mojego męża- rodowitego Litwina nieznającego ani słowa po polsku. On dzięki mnie nauczył się naszego języka, a ja dzięki niemu postanowiłam wrócić po studiach na Litwę, ale nie na rodzinną Wileńszczyznę, tylko do odległej Szyłokarczmy skąd mąż pochodzi. W ten sposób ze wschodniego krańca Litwy trafiłam na zachodni, tuż przy granicy z obwodem królewieckim.

Czy kiedy Pani przyjechała do Szyłokarczmy była tam polska społeczność?

Byli pojedynczy Polacy i osoby o polskim pochodzeniu, które gromadziły się w lokalnym oddziale ZPL. Ale nie można było mówić o jakiejś poważnej działalności. Nawet w rodzinach współpracujących z ZPL  dzieci i dorośli nie mówili w ogóle po polsku. Nie było też edukacji w języku polskim.

Jak wyglądały początki? Na jakie problemy Pani napotkała?

Dla mnie osobiście problemem był język, ponieważ dopiero w Szyłokarczmie nauczyłam się płynnie mówić po litewsku.  Jak na ironię, chociaż urodziłam się na Litwie, język litewski nie był mi wcześniej potrzebny. W podwileńskich Kowalczukach polski wystarczał w zupełności. Natomiast w zachodniej Litwie prawie nikt nie mówi nie tylko po polsku, ale nawet po rosyjsku, chociaż mogłoby się wydawać, że ten drugi język znają wszyscy w krajach byłego Związku Sowieckiego.  Poza przyspieszoną nauką litewskiego brakowało mi też kontaktu z rodakami. Dlatego też szybko trafiłam do tutejszego ZPL i pierwszym moim pomysłem było zorganizowane nauki języka polskiego, w czym pomogła nam Ambasada RP w Wilnie dostarczając materiały.

Kiedy została Pani prezesem ZPL w Szyłokarczmie?

W Szyłokarczmie mieszkam od 16 lat, a prezesem lokalnego ZPL zostałam 6 lat temu, czyli w 2018 roku, akurat kiedy Polska świętowała 100 lecie niepodległości, co uznałam za dobry omen. Objęłam tą funkcję po Pani Alinie Judżentiene.

Na czym skupia się wasza działalność na co dzień?

Opiekujemy się grobami polskich żołnierzy, lecz przede wszystkim chcemy zainteresować polskością najmłodszych. W naszej małej siedzibie prowadzimy sobotnią szkółkę języka polskiego. Chodzi do niej też moich dwóch synów. Ze względu na braki nauczycieli ja sama wcielam się w taką rolę. Nauka odbywa się poprzez zabawę a nie siedzenie w ławkach, i to działa!

Czy dzieci chętnie uczą się języka polskiego i informacji i Polsce?

Jak najbardziej. Postępy nie są może szybkie, bo i język nie jest prosty, ale wyraźnie je widać. Mamy nawet dzieci z rodzin litewskich bez polskich korzeni, których rodzice uznali, że znajomość polskiego przyda im się w przyszłości. Na przykład ułatwi studia w Polsce. Poprzez zabawę uczymy też polskich symboli narodowych, historii czy geografii.

Ile dzieci jest pod waszą opieką?

Obecnie mamy 15 dzieciaków, oraz w 30 dorosłych członków oddziału.

Jak wygląda kontakt Polaków z Szyłokarczmy z innymi Polakami na Litwie?

Najwięcej kontaktu mamy z sąsiednim oddziałem ZPL  w Kłajpedzie. Można powiedzieć, że trzymamy się razem. Jeśli chodzi o Wileńszczyznę to cóż jeździmy na Wileńszczyznę prywatnie, a także spotykamy się na zjazdach ZPL. Ale tego kontaktu na większą skalę brakuje.

Kto z Polski wam pomaga?

Przede wszystkim Stowarzyszenie Odra- Niemen, a szczególnie oddział lubelski. Już dwukrotnie zorganizowaliśmy z nimi kolonie dla naszych dzieciaków w Lublinie. Dzięki temu nasi podopieczni zobaczyli na przykład Warszawę, a teraz marzą o wycieczce do Krakowa, więc już trzeba planować kolejne kolonie.

Czego potrzebujecie najbardziej?

Kontaktu z rodakami- to dla nas najważniejsze. W okolicach Kłajpedy jest niewielu Polaków. Wystarczy że po prostu do nas przyjedziecie jako turyści, pokażecie się w Szyłokarczmie. To da nam zastrzyk energii do dalszego działania. Oczywiście zapraszamy też do bardziej konkretnej współpracy.

Jakie są perspektywy ZLP w Szyłokarczmie?

Patrząc na naszych podopiecznych powiem, że optymistyczne. Tylko nie wolno nam się zniechęcić, trzeba robić swoje i cieszyć się z najmniejszych sukcesów.

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia.

Ja również dziękuję, czekamy na każdego Polaka lub osobę polskiego pochodzenia którą życie rzuci w rejon Szyłokarczmy!

Spotkanie z okazji Święta Konstytucji 3-go Maja 2024 r.
Spotkanie z okazji Święta Konstytucji 3-go Maja 2024 r.
Wizyta pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie podczas kolonii 2024 r.
Wizyta w katedrze warszawskiej podczas kolonii 2024 r.

Źródła zdjęć – własne oraz https://www.facebook.com/search/top?q=zpl%20szylokarczma%2F%C5%A1ilut%C4%97

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
Skip to content