Polscy Teksańczycy wracają do korzeni w Płużnicy Wielkiej

Autor:Honorata Konon

Teksas i Śląsk mają bogatą wspólną historię. Teksańska polonia rok rocznie odwiedza małą miejscowość – Płużnicę Wielką na Opolszczyźnie, skąd jej przodkowie w XIX wieku wyruszyli za ocean w poszukiwaniu lepszego życia. Teraz ich potomkowie odwiedzają rodzime miejscowości na Śląsku, dbając o pamięć i krzewiąc kulturę dziadów. Dnia 6 lipca 2024 r. do malej miejscowości na Opolszczyźnie zawitała 50-osobowa grupa „Polskich Teksańczyków”. Gościła ona podczas otwarcia Izby Pamięci w dawnym budynku szkoły podstawowej w Płużnicy Wielkiej, upamiętniającej historię rodzin, które postanowiły wyruszyć na Dziki Zachód. Budynek dawnej szkoły, to jedno z symbolicznych miejsc. Uczęszczał do niej ks. Leopold Moczygemba, który przewodził emigracji Ślązaków na teksańskie ziemie. Jaka jest historia tego niezwykłego przedsięwzięcia?

Wystawa w Izbie Pamięci Śląskich Teksańczyków – Płużnica Wielka. Fot. Radosław Dimitrow
Wystawa w Izbie Pamięci Śląskich Teksańczyków – Płużnica Wielka. Fot. Radosław Dimitrow

Pierwsza polska osada w Teksasie

Jest wrzesień 1854 roku. Do Ameryki wyrusza pierwsza grupa Polaków z Górnego Śląska. Dociera do celu po trzech miesiącach, aby na stałe osiedlić się na dzikich terenach Teksasu. Założycielem pierwszej polskiej osady jest ksiądz Leopold Moczygemba. Osada Panna Maria została tak nazwana po przybyciu do niezasiedlonego jeszcze miejsca przez rodziny ze Śląska, „aby uzyskać wolność gospodarczą, polityczną i religijną”. Pod przewodnictwem księdza Leopolda Moczygemby zawarto w 1854 r. umowę na zakup ziemi w tym miejscu. Zanim jednak to nastąpiło, czekała ich długa i mozolna droga. Nowo przybyli osadnicy po długiej, dziewięciotygodniowej żegludze, wylądowali w miejscowości Galveston. Stamtąd wynajęli meksykańskie wozy, aby przewieźć swoje narzędzia rolnicze, pieczywo i pieniądze z kościoła parafialnego w Polsce. Na tablicy pamiątkowej tego miejsca można przeczytać, że „800 mężczyzn, kobiet i dzieci przeszło pieszo 200 mil w głąb lądu do nowego domu. Po drodze rodziły się dzieci, a niektórzy umierali z głodu i ekspozycji na słońce”. Po dotarciu do wyczekiwanego miejsca 24 grudnia 1854 r., z wdzięcznością nazwali je Panna Maria. Pod wielkim dębem, który wciąż tam rośnie, ofiarowali swoją pierwszą mszę dziękczynną o północy, prosząc o siłę i odwagę.

Polacy po przybyciu na miejsce kierowali się także w inne strony. Oprócz osady Panna Maria założyli polsko brzmiącą miejscowość Cestohova oraz miejscowość Bandera, która aktualnie jest uważana za kolebkę kowbojskiej kultury.

Tablica informacyjna o osadzie Panna Maria oraz widok na buk, pod którym odprawiono pierwszą mszę świętą. Fot. Honorata Konon
Tablica informacyjna o osadzie Panna Maria oraz widok na buk, pod którym odprawiono pierwszą mszę świętą. Fot. Honorata Konon

Teksańska Polonia

Teksańska Polonia jest przywiązana do swych korzeni. Choć minęło 170 lat, wciąż przekazuje język pradziadów kolejnym pokoleniom. Podczas jednej z podróży do Teksasu, miałam okazję poznać młodą osobę, która pochodzi z rodziny o polskich korzeniach, z miejscowości Panna Maria. Niesamowite jest to, że wśród społeczności zachowany został ich rdzenny, rodzinny śląski język – „Pewnie nie rozumiecie, o czym mówię. Tego u mnie w rodzinie byliśmy uczeni z pokolenia na pokolenie” – dodała. W ten sposób przekazywany był język przybyłych w XIX wieku rodzin, a pochodzących z Górnego Śląska. Mówi się, że Polacy z Teksasu przez lata ukształtowali swój własny język. Siłą rzeczy do rdzennego języka śląskiego, wplatali teksańskie wyrażenia. Tym ciekawsza wydaje się ukształtowana tożsamość tutejszych osób. Oprócz przywiązania do kultury teksańskiej, społeczność polonijna wraca pamięcią do rodzinnych korzeni. Słowa zapisane na płycie nagrobnej ojca Leopolda Moczygemby również są przykładem ówczesnego przywiązania do ojczyzny przodków, mimo różnic językowych: „Jako Szlązak mam więcej polskiego uczucia, jak wysłowienia”. Społeczność ta jest niezwykle ciekawa. Zachowując język śląski, dostosowując się do warunków teksańskich, podtrzymuje pamięć o swoich korzeniach i polski patriotyzm.

Widok na plac Panna Maria. Ode lewej strony kościół, od prawej strony Centrum Polskiego Dziedzictwa. Fot. Honorata Konon
Widok na plac Panna Maria. Ode lewej strony kościół, od prawej strony Centrum Polskiego Dziedzictwa. Fot. Honorata Konon

Wspomnienia z życia społeczności

Podczas podróży do Panna Maria szczęśliwie miałam okazję poznać Paula, który w młodości obserwował zwyczaje mieszkańców pierwszej polskiej osady:

„Dorastając w hrabstwie Karnes, tak naprawdę nie wiedziałem zbyt wiele o Panna Maria, aż do momentu, kiedy dzieci do tej pory uczęszczające do szkoły podstawowej w Panna Maria, przyszły do mojego liceum w Karnes City, aby ukończyć naukę. Wszyscy mieszkaliśmy w tym samym hrabstwie, ale na jego przeciwległych krańcach. Hrabstwo Karnes przyjęło imigrantów z Niemiec, Polski, a także z Czech i Słowacji. Wszystkie te grupy utworzyły swoje społeczności. Polacy osiedlili się na północy, Niemcy na zachodzie, a Czesi oraz Słowacy na północnym zachodzie hrabstwa. W okresie poprzedzającym II wojnę światową i na początku lat 60. wielu mieszkańców powiatu mówiło nawet pięcioma językami. W ten sposób powstała taka mała rekonstrukcja Europy Środkowej.

Panna Maria to zwarta społeczność rolników i ranczerów złożona z około 10-15 rodzin, które mieszkają i pracują na tym obszarze. Znajdowała się tutaj sala taneczna, w której społeczność zbierała się w sobotnie wieczory na tańce, po których następnego dnia odbywała się msza w kościele po drugiej stronie ulicy. Społeczność założyła i prowadzi polsko-amerykańskie muzeum Panna Maria.

Większość członków społeczności w latach 60. i 70. od pokoleń była rolnikami i ranczerami. Wydobycie uranu było duże w okolicy i przy tej pracy zatrudnionych było wielu członków społeczności.

Sklep „Snoga” i kawiarnia dostarczały niezbędne artykuły, a miejscowi mogli napić się zimnego piwa i zagrać w karty lub domino po zakończeniu pracy.

Ten sposób życia istniał w całej naszej wiejskiej społeczności rolniczej. W ciągu dnia ciężko pracując, w czasie wolnym wspólnie spędzając czas. Każdy znał każdego i był zaangażowany w to, co robiła społeczność. Od ponad 50 lat tradycją jest sprzedaż talerzy na Święto Dziękczynienia. Do tej pory jest to wydarzenie, które generuje koleżeństwo w wiosce, karmi setki ludzi i zarabia pieniądze dla lokalnego kościoła”.

Kowbojska kolebka założona przez Polaków

Po osiedleniu się w Panna Maria, część przybyłych rodzin postanowiła ruszyć dalej. W 1856 roku, na północny zachód od San Antonio, wyemigrowały pierwsze polskie rodziny. Niedługo po tym zorganizowano miejscową parafię rzymskokatolicką – drugą najstarszą po parafii w Panna Maria. Okolicy, do której dotarli, nadano nazwę Bandera. Niegdyś osada, w której jako drudzy osiedlili się Ślązacy, aktualnie kolebka kowbojskiego świata. Po wjeździe do tego miasta, już na pierwszy rzut oka widać zasadność tego miana! Budynki, kultura czy też praca nacechowane są teksańsko-kowbojskim kultem. O społeczności zamieszkującej w tym miasteczku opowiada film dokumentalny, nagrodzony na XVIII Festiwalu Polonijnym „Losy Polaków” w Warszawie. Film nosi tytuł „The Cowboy Capital”, a jego zwiastun można obejrzeć pod linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=fcBI8NUH7Nw.

Bandera – druga osada założona przez Polaków w Teksasie. Aktualnie kolebka kultury kowbojskiej. Fot. Honorata Konon
Bandera – druga osada założona przez Polaków w Teksasie. Aktualnie kolebka kultury kowbojskiej. Fot. Honorata Konon

Ranczo w Bandera. Fot. Honorata Konon
Ranczo w Bandera. Fot. Honorata Konon

Współpraca między Teksasem a Śląskiem

Szukając informacji na temat Polaków z Panna Maria można zauważyć jak prężnie działają. W samej malutkiej miejscowości znajduje się Centrum Polskiego Dziedzictwa (z ang. Polish Heritage Centre). Intensywnie funkcjonuje też tutaj Fundacja Ojca Leopolda Moczygemby (z ang. The Father Leopold Moczygemba Foundation). Fundacja przedstawia siebie jako organizację non-profit, której celem statutowym jest wzmacnianie i pogłębianie relacji między Teksasem a Śląskiem. To właśnie z jej inicjatywy we współpracy z organizacjami polskimi w Płużnicy Wielkiej, w budynku dawnej szkoły podstawowej, powstała Izba Pamięci Śląskich Teksańczyków. Jest to swoisty łącznik między rodzinami, które rozdzieliły się w wyniku poszukiwania lepszego życia na Dzikim Zachodzie.

Widok na centrum dla odwiedzających - towarzystwo historyczne w Panna Maria. Fot. Honorata Konon
Widok na centrum dla odwiedzających – towarzystwo historyczne w Panna Maria. Fot. Honorata Konon

W Panna Maria znajduje się cmentarz, na którym powiewają flagi Polski i Stanów Zjednoczonych Ameryki. Na nagrobkach widoczne są wygrawerowane polskie nazwiska, tj. Moczygemba, Kowalik, Pilarczyk. Nazwisko Pilarczyk jest znane wśród społeczności, bowiem Wiktor Pilarczyk był właścicielem sklepu od 1913 roku, który obecnie jest traktowany jako obiekt turystyczny: V. Pilarczyk. Panna Maria Historical Society. Podczas otwarcia Izby Pamięci w Płużnicy Wielkiej, dzięki rodzimym nazwiskom odnajdywały się rodziny. Jest to możliwe dzięki zachowaniu w pamięci wydarzenia mającego miejsce 170 lat temu oraz relacjom partnerskim pomiędzy Teksasem i Śląskiem. Historia Polskich Teksańczyków jest żywa. Warto śledzić losy Polonii z Teksasu, jej historii oraz przecinających się kultur.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
Skip to content