Podczas gdy na Ukrainie odbywa się rekonstrukcja rządu i zmieniają się ministrowie, w Polsce nie milkną echa wypowiedzi byłego ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeby, który w niedyplomatyczny sposób wypowiedział się ws. mordów na Wołyniu. Teraz zaszłości historyczne pomiędzy Polską a Ukrainą skomentował na konferencji dla ukraińskich mediów Denys Szmyhal, premier Ukrainy.
Konieczna zmiana
Część komentatorów podkreśla, że Dmytro Kułeba i tak miał zostać zastąpiony, a spotkanie z młodzieżą polską w Olsztynie i skandal z nim związany tylko przyspieszył tym proces. Teraz ministra Kułeby w rządzie już nie ma, a ciężar całej sytuacji przejął na siebie urzędujący od 2020 roku premier Denys Szmyhal.
Prezes rady ministrów zadeklarował przede wszystkim, że ukraińskie i polskie instytuty pamięci narodowej osiągnęły postęp w rozwiązaniu historycznych sporów, jednak w czasie wojny nie są to kwestie priorytetowe.
Według jego słów, oba kraje mają wspólną historię, która zawiera zarówno „zwycięskie” jak i „smutne” strony. Na te ostatnie, według premiera, „trzeba mówić szczerze, prawdziwie, ale spokojnie”.
Te kwestie były omawiane podczas spotkania z polskim premierem Donaldem Tuskiem podczas jego wizyty w Kijowie, a Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej prowadzi stały dialog z odpowiednimi polskimi instytutami – podkreśla premier i zapewnił, że – oba kraje będą kontynuować współpracę w tym kierunku, aby nasi wrogowie nie manipulowali naszą historią.
Wołyń oczami Ukraińców
Ukraińskie media w podsumowaniu wypowiedzi przytaczają, że na Wołyniu po stronie polskiej zginęło do 35 tysięcy Polaków. Nie pada tutaj nazwa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, czy Ukraińskiej Armii Powstańczej. Nasi sąsiedzi interpretują rzeź wołyńską jako oddolny ruch, pozbawiony instytucjonalnego sterowania.
Dziennikarze z Ukrainy przypominają, że polscy politycy, w tym np. szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz, podkreślili że Ukraina nie wejdzie do Unii Europejskiej bez rozwiązania kwestii tragedii wołyńskiej. Jednocześnie sugerują, że strona polska nie precyzuje na czym to rozwiązanie miałoby polegać.
Ekshumacje nade wszystko
Tymczasem polscy historycy mają bardzo precyzyjny obraz tego jak proces wołyńskiego pojednania miałby przebiegać. Przede wszystkim polska strona żąda ekshumacji ciał ofiar.
23 lipca odbyła się debata nt. kwestii wołyńskiej na Kanale Zero, eksperci w osobie przede wszystkim profesora Marka Motyki i Piotra Zychowicza, określili że doprecyzowanie co stało się na Wołyniu poprzez ekshumacje jest hamowane z kilku powodów. Tu przede wszystkim symetryzm ukraiński, tj. próba ukazania że liczba ofiar po obu stronach jest podobna i niechęć do przyznania że mordowano m.in. bezbronne kobiety i małe dzieci.
Ewentualne badania zadałyby kłam także podawanej przez Ukraińców liczbie ofiar oraz sposobu w jaki opisują cały proces przebiegu czystki etnicznej. Problemem byłby też wizerunek OUN UPA, w oparciu o które budowany jest mit narodowowyzwoleńczy Ukraińców.
Na Wołyniu w latach 1943-1944 z rąk Ukraińców zginęło nawet do ponad stu dwudziestu tysięcy Polaków i mimo że minęło przeszło osiemdziesiąt lat od tej tragedii nie widać chęci wyjaśnienia i zbadania tych wydarzeń ze strony Ukrainy. Kolejni politycy milczą na ten temat lub deklarują wsparcie ukraińskich instytucji, podczas gdy na najważniejsze – czyli ekshumacje – wciąż nie ma zgody.