Ocalone z nieludzkiej ziemi

Autor:Kamil Dąbski

Pierwsza wojna światowa pełna była cierpienia i dramatów tysięcy ludzi na całej ziemi. W pamięci historycznej zachowujemy wiele obrazów z tamtych czasów, lecz niektóre są wyblakłe lub wręcz zupełnie zapomniane w natłoku innych. Jedną z takich historii jest opowieść o polskich dzieciach ocalonych z Dalekiego Wschodu upadającego Imperium Rosyjskiego.

Dni ówczesne pełne były dziejowych chwil dla naszego kraju, więc gdzieś w tym wszystkim pominęliśmy losy małych rodaków rozgrywające się tysiące kilometrów od odradzającej się Polski.  Jest to niezwykła rzecz, że w tym chaosie znaleźli się ludzie gotowi podjąć się organizacji karkołomnego przedsięwzięcia i zdołali przekonać do wsparcia całej akcji władze potężnego Cesarstwa Japonii. W zeszłym roku uroczyście obchodzono stulecie powrotu syberyjskich dzieci z ośrodków w Japonii do Polski, z tej okazji warto przypomnieć tą historię i imiona jej bohaterów.

Czas chaosu

Koniec Wielkiej Wojny oznaczał niepojęty chaos w państwie rosyjskim ogarniętym rewolucją. Wśród tego zmieszania znalazły się tysiące Polaków od lat będących częścią społeczeństwa imperium carów. W szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się nasi rodacy zamieszkujący odległą Syberię, na którą od pokoleń zsyłano Polaków walczących z zaborcą. Aby dotrzeć do ojczystych ziem mieli oni do przebycia ogromne połacie nieprzyjaznych azjatyckich stepów Rosji. Wśród nich byli zarówno potomkowie zesłańców, jak i uchodźcy uciekający przed wojną domową, w tym wiele sierot wojennych, a także polscy żołnierze należący do różnych formacji podległych Armii Polskiej we Francji. Byli tam nawet migranci zarobkowi polskiego pochodzenia, którzy przybyli tu z nadzieją znalezienia pracy np. przy budowie Kolei Transsyberyjskiej. Duża ilość dzieci będących sierotami lub pochodząca z ubogich rodzin znajdowała się w tragicznej sytuacji materialnej i przymierała głodem. Oczywistym było, że w surowych warunkach syberyjskich pozbawione opieki i odpowiednich warunków nie zdołają przetrwać. Jednocześnie do Polaków przebywających na rosyjskim Dalekim Wschodzie docierały pierwsze informacje z odradzającej się ojczyzny. W kraju zdawano sobie sprawę z problemu, lecz w ówczesnej sytuacji położona na drugim końcu świata Polska niewiele mogła zrobić.

Polska gazeta w Azji
Numer gazety Echo Dalekiego Wschodu z 1922 roku – Fot. Wikipedia

Ludzie dobrego serca

Wobec tego działać zaczęła lokalna polska elita. Na syberyjskim odludziu można było bowiem znaleźć rodziny polskich inżynierów budujących (albo jako zesłańcy, albo z własnej woli) Kolej Transsyberyjską oraz inne obiekty infrastruktury. Poza tym znajdowali się tam carscy oficerowie polskiej narodowości, a także inteligenci wszelkiej maści zesłani za działalność przeciwko władzy. Córką jednego z takich inżynierów była Anna Bielkiewicz. Jej rodzice oraz dalsi krewni należeli do elity inteligenckiej, zesłanej na Syberię jako więźniowie polityczni. Z zawodu była ona nauczycielką. W roku 1919 wyszła z inicjatywą utworzenia Komitetu Ratunkowego Dzieci Dalekiego Wschodu i została jego pierwszym prezesem. Warto wspomnieć też o jej zastępcy Józefie Jakóbkiewiczu, który był wybitnym lekarzem i jednocześnie synem zesłańców. W późniejszych latach stał się pionierem medycyny tropikalnej w naszym kraju. Inne nazwiska, które należałoby wymienić to: Ludwik Hempel, Michał Bielecki, Wilhelm Killer i Alfons BednarskI oraz Alojzy Piotrowski, jako przedstawiciel wojska polskiego. Wszyscy oni byli członkami Komitetu i w większości pochodzili z Syberii. 

Polska prezes komitetu ratującego dzieci
Anna Bielkiewicz – Fot. Siberian Children

Pomóc za wszelką cenę

Na początku działalności Komitet szukał wszelkich źródeł finansowania i wsparcia materialnego od organizacji humanitarnych oraz rządów państw, lecz spotykał się głównie z odmową. Losy polskich dzieci nie były interesującym tematem dla wielkich tego świata. Swojej pomocy odmówiły Chiny, władze Szanghaju, a także francuskie misje katolickie w Japonii. Dopiero w roku 1920  Anna Bielkiewicz zdołała, podczas osobistej wizyty w Tokio przekonać  przedstawicieli japońskiego Ministerstwa Obrony do pomocy w przewiezieniu polskich dzieci do Japonii i późniejszego ich transportu do USA. Było to możliwe dzięki obecności japońskich żołnierzy na dalekim wschodzie Rosji, gdzie w ramach wielonarodowych sił ekspedycyjnych uczestniczyli w walkach z siłami bolszewików. Przedstawiciele komitetu potrafili poruszyć serca urzędników japońskich z różnych ministerstw, a także tamtejszego Czerwonego Krzyża, dzięki czemu akcja transportu i odpowiedniego zakwaterowania małych sierot dostała szerokie wsparcie z kraju kwitnącej wiśni. Komitet otrzymał dokument od japońskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych wzywający wszelkie służby związane z władzami Japonii do udzielenia pomocy Polakom. 

Dr Jakóbkiewicz, zaangażowany w ratunek dzieci patriota
Dr Józef Jakóbkiewicz, jeden
z założycieli Polskiego Komitetu Ratunkowego Dzieci Dalekiego Wschodu – Fot. Siberian Children

Ewakuacja i gościna w dalekim kraju

Po trwających kilka miesięcy przygotowaniach akcja ewakuacji polskich dzieci do Japonii ruszyła w 1920 roku. Transport odbywał się statkami cywilnymi, ale przy wsparciu Marynarki Wojennej. Łącznie w latach 1920-1922 do Japonii przybyło 763 polskich dzieci, uratowanych z nieludzkiej, syberyjskiej ziemi. Nasi mali rodacy rozlokowani zostali w kilku sierocińcach, a jeden z nich, położony w Fukudenkai odwiedziła sama cesarzowa Japonii Sadako Kujo, żona cesarza Taisho. Warto wspomnieć, że podczas audiencji cesarzowa złamała sztywne reguły etykiety dworskiej i pozwoliła sierotom zbliżyć się do siebie bardzo blisko. Dzieci traktowane były z wielka troską oraz życzliwością, chociaż Japończycy nie wiedzieli nawet, jak jest nazywać, gdyż o Polsce mało kto tam słyszał, więc określenie „polskie dzieci” było dla mieszkańców cesarstwa abstrakcyjne. Można śmiało powiedzieć, że dzięki ocaleniu sierot w Japonii znacznie upowszechniono wiedzę, o nadwiślańskim kraju. Staraniami Anny Bielkiewicz wydawano bowiem czasopismo „Echa Dalekiego Wschodu” w językach polskim, angielskim oraz japońskim. Cesarzowa Sadako Kujo wspierała również akcję zamieszczania w prasie japońskiej artykułów o historii Polski, a także polskich opowiadań. Zresztą ona sama wraz z cesarską rodziną czytali wszelkie materiały na temat swoich gości z odległej Polski. 

Powrót do ojczyzny

Na przełomie 1920 i 1921 r. rozpoczęto pierwszy etap ewakuacji dzieci do ojczystego kraju. Ze względów logistycznych transport udał się najpierw do Stanów Zjednoczonych, a następnie, dzięki wsparciu polskiego Czerwonego Krzyża, do Polski. Następny transport ruszył do Wielkiej Brytanii, gdzie po kilku miesiącach odpoczynku dzieci przybyły do Wejherowa. Tam zorganizowano im swego rodzaju proces adaptacji do polskich warunków. Należy pamiętać, że większość z nich nigdy nawet nie była w Polsce, gdyż urodziły się w rodzinach zesłańców na Syberii. De facto więc, nie był to dla nich powrót do ojczyzny, ale przybycie do niej po raz pierwszy. Z tego powodu potrzebna była na przykład nauka języka polskiego, gdyż dzieci wychowane były w otoczeniu rosyjskojęzycznym. Najbardziej niezwykła była podróż ostatniej grupy sierot, ponieważ odbyła się ona przez terytorium nieprzyjaznego państwa rosyjskiego, rządzonego już wówczas przez bolszewików. Był to rok 1923, tak więc wojna polsko- bolszewicka zakończyła się i pomiędzy oboma krajami panował pokój, chociaż trudno mówić o dobrych relacjach międzynarodowych. Sowieckie poselstwo w chińskim Pekinie zgodziło się, po długich negocjacjach, na transport kolejowy polskich dzieci do odrodzonej ojczyzny. Podróż odbywała się z przystankiem w Moskwie, gdzie dzieci powitane zostały z wielką serdecznością przez przedstawicieli polskiego Konsulatu. W całym przedsięwzięciu uczestniczyła osobiście Anna Bielkiewicz. Mimo zgody władz sowieckich uczestnikom transportu towarzyszyło nerwowe napięcie, gdyż wszyscy mieli oczywiste złe doświadczenia związane z Rosją. Na szczęście pociąg bezpiecznie przekroczył ówczesną granicę polsko-sowiecką w Stołpcach, i tym samym akcja ewakuacji niemal 900 polskich dzieci z rosyjskiego Dalekiego Wschodu zakończyła się pełnym sukcesem, a komitet mógł spokojnie zakończyć swoją działalność.

Pamięć i współczesność

Po powrocie do Polski Anna Bielkiewicz oraz inni członkowie komitetu starali się podtrzymywać więzi ze swoimi podopiecznymi i utrwalać ich historię. Dzięki nim utworzono Związek Młodzieży z Dalekiego Wschodu, wydawano też swoją środowiskową  gazetkę i regularnie spotykano się w Wejherowie. Po wojnie pamięć o tych wydarzeniach jednak zupełnie zaginęła w naszym kraju. Co ciekawe, przetrwała w odległej Japonii, a szczególnie w Fukudenkai. W ośrodku, w którym znajdowały się polskie dzieci do dziś, co roku upamiętnia się pobyt naszych małych rodaków sprzed ponad 100 lat. W roku 2023 odbyły się generalne uroczystości z udziałem polskiej pary prezydenckiej oraz wysokich przedstawicieli władz japońskich. W tym samym roku wydana została również pierwsza książka w pełni poświęcona  losom „dzieci syberyjskich”. Niedaleko Otwocka znajduję się również jedyna szkoła nosząca imię Polskich Dzieci Syberyjskich. Można więc powiedzieć, że pamięć o tych wydarzeniach powoli jest przywracana, chociaż wiele pozostało jeszcze do zrobienia.

Pamięć o bohaterach i sierotach wraca do polski
Okładka książki “Polskie dzieci w Kraju Kwitnącej Wiśni” Sylwii Szarejko – Fot. Muzeum Pamięci Sybiru

Scroll to Top
Skip to content