Fatalny lipiec, gdyż po wspólnej walce o wypędzenie Niemców z Wilna, zdrajcy Sowieci aresztowali dowództwo AK. I tak zakończyło się powstanie wileńskie (akcja „Burza”, operacja „Ostra Brama” ). Resztki uciekających żołnierzy AK, po schronieniu się w lasach augustowskich, zostały otoczone i wymordowane (obława augustowska). Liczba poległych do dnia dzisiejszego nie jest pełna. Mnie z rodzicami zabrano w nocy 14 lipca i wywieziono na prawie 11 lat na Sybir, za działalność rodziny w strukturach AK. W 85. rocznicę napaści Sowietów na Polskę, chcę pokrótce przypomnieć tragedię Polaków po kolejnej zdradzie Stalina i jego okrutnych oprawców.
***
Tragedia naszego narodu spowodowana napaścią Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku i nóż wbity w plecy Polski 17 września 1939 roku przez Rosję pozostawiły blizny na długie lata. Temat opisywano wiele razy. Dlatego pragnę przedstawić mały fragment tragicznej historii zdrad naszych sąsiadów. Przedstawiam moje skojarzenia oparte na krótkim okresie naszej historii: lipiec 1945 roku.
Pierwszą zdradę Sowietów, o której chcę wspomnieć, odczuła wileńska Armia Krajowa w czasie akcji „Burza” i operacji „Ostra Brama”. Po przegranej bitwie Niemców pod Stalingradem wojska niemieckie cofały się w kierunku zachodnim. W okupowanym przez nich Wilnie stacjonowały wojska niemieckie zamierzające bronić miasta. W zaistniałej sytuacji dowództwo AK postanowiło z dniem 3 lipca 1945 roku powołać brygady. Dowództwo nad operacją powierzono gen. Aleksandrowi Krzyżanowskiemu ps. Wilk. Naczelne dowództwo AK zdecydowało, że wyzwalanie Wilna odbędzie się wspólnymi siłami wojsk polskich i sowieckich. Zakładając, że uda się to zrobić przed dotarciem jednostek sowieckich i pozwoli to zachować miasto w polskich rękach, nasze jednostki rozpoczęły szturm. Plan powiódł się tylko częściowo. Ostateczne zwycięstwo zostało odniesione wspólnymi siłami. Niestety, kolejny raz doszło do zdrady. Po zakończeniu walk dowództwo sowieckie zaprosiło oficerów polskich jednostek do wsi Bogusze. Tam zostali oni aresztowani, a jednostki AK zostały rozwiązane. Znaczna część polskich żołnierzy trafiła na zesłanie do Kaługi. Taki był ich krótki bój w powstaniu wileńskim. 7-13 lipca 1945 roku. ZDRADA, ZDRADA, ZDRADA.
Dzień Sybiraka
17 września to ustawowo Dzień Sybiraka. Szczególnie mieszkający na terenie wschodnich rubieży Polacy odczuli konsekwencje zdrady naszych sąsiadów. Masowe zsyłki na Sybir całej inteligencji – urzędników wyższego szczebla, księży, pograniczników, oficerów Wojska Polskiego, policjantów, właścicieli ziemskich. Sowieci błyskawicznie zabrali się za pozbywanie się Polaków z terenów Litwy, Białorusi, Ukrainy. Pierwsza masowa zsyłka 10 lutego 1940 roku była szczególnie bolesna ze względu na panujące mrozy (około minus 40 st. C).
Załadowani do bydlęcych wagonów, ludzie masowo umierali w czasie podróży w nieznane. Nadzorcy co pewien czas, w przypadku przymusowego postoju pociągu, otwierali wagony i wyrzucali trupy na zaśnieżone, zmrożone pobocza, nie pozwalając na pochówek bliskich przez rodzinę. Nawet jeżeli pociąg stał dłużej i pozwolono wynieść zmarłego na pobocze w celu pochowania, to i tak było to niemożliwe. Zrozpaczeni ludzie próbowali rękoma kopać w zamarzniętym gruncie dołek, żeby przykryć śniegiem zmarłą osobę. Niestety, był to daremny trud. Stąd droga zesłańców była usiana krzyżami (oczywiście w przenośni, bo na postawienie krzyża nie było szansy). Potem Katyń, Miednoje, Ostaszków, Starobielsk, Bykownia, Kuropaty, Smoleńsk, Twer, Charków – okrutny mord polskich oficerów. Kolejnym transportem ich rodziny pojechały na Sybir.
Marian Macutkiewicz, prezes Wielkopolskiego Związku Sybiraków