Pod koniec 1797 r. Faustyn Ciecierski, przeor klasztoru dominikanów we Wilnie, został skazany na zesłanie na Sybir za udział w konspiracji. W swoim pamiętniku opisał spotkanych tam Polaków oraz ich życie.
W sierpniu 1797 r. płk Józef Zeydlitz zainicjował powstanie konspiracyjnego Związku Litewskiego (lub tzw. Asocjacji Wileńskiej). Przyłączył się do Związku również wspomniany Faustyn Ciecierski wraz z bratem Sebastianem. Asocjacja zbierała fundusze na sprawę narodową oraz zajmowała się werbunkiem do Legionów. Właściwie trzeba jednak powiedzieć, że głównie zamierzała to zrobić, ponieważ już pod koniec września tego roku spiskowców złapano. Prawie wszystkich zesłano na Sybir. Nasz przeor dominikanów trafił do Nerczyńska, a z katorgi wrócił kilka lat później. Car Aleksander I, bardziej przychylny wobec katolików i przyjaźniący się z dominikanami, ułaskawił go 15 marca 1801 r. Ciężko powiedzieć, co sprawiło, że ze spiskowca zamienił się w krytyka radykalnych działań narodowowyzwoleńczych. Bardzo nieprzychylnym okiem patrzył na powstanie listopadowe. Dzisiaj przyjrzymy się jednak Polakom oraz ich życiu na zesłaniu, o którym wspomina w swoim pamiętniku z tamtego czasu.
Ruskiego oszukać można, ale Polaka nigdy
Jeszcze w drodze do Nerczyńska Ciecierski miał spotkać w pewnej chacie niejakiego Jana z Berdyczowa, którego dominikanin nazwał „garbusem”. Ciężki żywot jaki wiódł sprawił, że tego garba się dorobił. Armia carska uprowadziła go za młodu z jego rodzinnej miejscowości. Później trudnił się w Rosji jako żołnierz lub pomocnik kupców. Jeden z nich popełnił przestępstwo, a winę zrzucono na biednego Jana. Został surowo ukarany, co bardzo negatywnie wpłynęło na jego zdrowie.
Po prawie 30 latach pobytu na obczyźnie zapomniał języka polskiego, ale nigdy nie przestał mowy ojczystej kochać. Gdy tylko usłyszał polski z ust zesłańców zmierzających do Nerczyńska, to rzucił się w ich stronę ze wzruszeniem. „Zapominam mego nieszczęścia, słysząc jeszcze raz w życiu choć język mój, którym już gadać poprzestałem” – zawołał z radością. Podzielił się swoją historią z Faustynem Ciecierskim i dodał, że każdy kto zna „ruskich ludzi” pojmie jego ciężki los.
Ta silna dychotomia między „złym ruskim” a Polakami jest dość mocno widoczna w pamiętniku. Pewien oszust ze Smoleńska, Piotr Brzeziński, był bezwzględny w interesach i nieuczciwy. Nie dotyczyło to jednak Polaków, których szanował i zawsze traktował uczciwie. „Nie mam skrupułu, gdy mi się uda podejść niesprawiedliwego Rusina. Ale was lubię i ufaj śmiało jak bratu” – powiedział dominikaninowi. Ten brak skrupułów dowodzi zła fama na temat licznych oszustw, która niosła się wokół Syberii. Do Nerczyńska trafił za wyłudzenie kilkunastu tysięcy rubli w Rydze, a na zesłaniu nie spoczął na laurach w organizowaniu szwindli. Odpuszczał jednak Polakom.
Polak w niedziele i święta nie pracuje
Jedną z najbardziej barwnych postaci opisanych w pamiętniku Ciecierskiego jest bez wątpienia Michał Dłuski, który trafił na zesłanie po raz drugi (za pierwszym razem podczas konfederacji barskiej do Kazania). Można powiedzieć, że to była osobowość wewnętrznie sprzeczna. Z jednej bowiem strony poczucie humoru pomagało mu zdobywać serca ludzi, z drugiej porywczość i moralna bezkompromisowość prowadziła do licznych konfliktów i stwarzała mu wielu wrogów. Dzięki temu pierwszemu został administratorem domu lokalnego naczelnika oraz zaprzyjaźnił się z jego żoną. To ona jako jedyna broniła go, gdy podpadł zbyt wielu osobom.
Tendencja do napominania tych, którzy prowadzą nieuporządkowane moralnie życie wynikała zapewne z jego wielkiej pobożności. Z tego też tytułu stanowczo odmawiał pracy w niedzielę i święta. To jednak właśnie otwarte potępianie rozpusty w domu naczelnika sprawiło, że oddelegowano go do doglądania gospodarstwa. Tam z kolei panowały drobne kradzieże, na które Dłuski ani myślał zezwalać. W końcu doszło do bójki z pewnym Hazarem, który nie tylko ją sprowokował, ale i zrobił przed naczelnikiem niezłe przedstawienie, udając ciężko pobitą ofiarę napadu ze strony agresywnego Polaka.
Skończyło się to dla Michała Dłuskiego bardzo źle. Wysłano go na ciężkie roboty, gdzie był tak okrutnie traktowany przez strażników, że już pod dwóch dniach wylądował w ciężkim stanie w szpitalu. Ta nieszczęsna przygoda nie nauczyła go trzymania języka za zębami. W fabryce, w której później pracował, popadł w tarapaty, bo nazwał „ku*wą” jedną z kobiet naczelnika.
Pieniądze i wódka dają przychylność
Michał Dłuski trafił do szpitala dla zesłańców z powodu zemsty żołnierzy i kłopotów, jakich narobił mu jego niewyparzony język. Wielu jednak ciężko chorowało w wyniku trudnych warunków, jakie panowały na syberyjskim zesłaniu. Skazańcy byli stłoczeni w brudnych pomieszczeniach, gdzie panowało najróżniejsze robactwo, które uciążliwie kąsało chcących odpocząć po ciężkich robotach więźniów. Nic dziwnego, że niektórzy szybko zapadali na poważne choroby. Byli i tacy, którzy już nie wytrzymywali i zabijali się rzucając do rozpalonych pieców.
Może niektórych zdziwić, że za wykonywaną pracę otrzymywano wynagrodzenie. Część pensji zabierano za wyżywienie. Nie płacono także za dni choroby. Wedle wspomnień Ciecierskiego panowała powszechna korupcja i nieufność. Swój los można było poprawić za pomocą kopiejek i… wódki. Pieniądze zapewniały lepsze traktowanie, przydzielanie łagodniejszych robót i mniej pracy. To sprawiało, że z kolei ci, którzy taką gotówką nie dysponowali, bywali obciążani podwójną robotą. Przekupywać można było też wódką, ale to ryzykowna zabawa, ponieważ zdarzało się, że stawiający również był zmuszony do picia. Ciecierski zwrócił uwagę, że źle odbierano odmowę picia alkoholu.
Faustyn Ciecierski w sposób barwny opisał losy polskich zesłańców na Sybir na przełomie XVIII i XIX wieku. Trzeba pamiętać, że są to wspomnienia – część była zapisywana jeszcze w czasie katorgi, reszta już po powrocie ze zesłania. Autor korzysta także ze wspomnień i opowieści innych osób. Stąd można mieć zastrzeżenia do pewnych szczegółów podawanych przez Ciecierskiego, ale całość generalnie uważa się za wiarygodne źródło. Możemy założyć, że przygody choćby Michała Dłuskiego nie są zwykłymi plotkami.
Tekst został opracowany na podstawie mojego artykułu „Dominikanin na Syberii. Faustyn Ciecierski OP († 1832) o polskich zesłańcach na Syberię i ich życiu za czasów panowania cara Pawła I” opublikowanego w tomie Dominikanie o Polsce i Polakach pod red. T. Gałuszki OP oraz K. Matyi.