Każdy, kto interesuje się tematyką Kresów, czuje odruchowy sentyment do miasta Wilna. Wielowiekowa obecność Polaków w stolicy Litwy pozostawiła po sobie masę bardziej i mniej znanych śladów. Zapraszam w moją osobistą podróż do kilku wybranych miejsc w pięknym Wilnie.
Mniej znane oblicze katedry
Katedra wileńska jest jednym z symboli miasta i najbardziej obleganych przez turystów zabytków. Większość odwiedzających to miejsce zadowala się jednak samodzielnym obejściem wnętrza katedry, szczególnie kaplicy św. Kazimierza królewicza. Natomiast turyści, nawet ci z Polski, znacznie rzadziej zaglądają do podziemi katedry. Rzeczywiście odwiedzenie podziemi nie jest szczególnie proste, gdyż trzeba się umawiać z wyprzedzeniem. Dostępni są również przewodnicy tylko w językach litewskim i angielskim. Jednak mimo wszystko warto się tam wybrać, ponieważ jest to miejsce silnie związane z polską historią. Najważniejszym punktem zwiedzania podziemi pod katedrą jest krypta grobowa koronowanych głów. Pochowane tam są dwie z trzech żon króla Zygmunta Augusta – Elżbieta Habsburżanka oraz słynna Barbara Radziwiłłówna, a także serce króla Władysława IV Wazy i szczątki króla Aleksandra Jagiellończyka. Ten drugi jest jedynym władcą Polski pochowanym na terenie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Co ciekawe Aleksander zmarł w Wilnie, ale w testamencie zapisał, że jak każdy król Polski chce być pochowany na Wawelu. Jego litewskie otoczenie nie dochowało jednak woli zmarłego i pochowało go na miejscu. Na trumnach króla i dwóch królowych spoczywają oryginalne korony grobowe. Sama historia odnalezienia królewskich szczątków w XX wieku zasługuje na odrębny artykuł. W kolejnych salach podziemi znajduje się między innymi symboliczny nagrobek wielkiego księcia Witolda, resztki autentycznego grobowca tego władcy, oraz wystawa reliktów wystroju katedry zniszczonych w czasach sowieckich. Ponadto podczas zwiedzania można zobaczyć betonowe przypory mocujące fundamenty katedry. Powstały one w latach międzywojennych po wielkiej powodzi, która mocno uszkodziła cały gmach. Aby dostać się do jednej z takich przypór należy przejść korytarzem o wysokości niewiele więcej niż jeden metr. Jednak podczas mojej wizyty poradziła sobie z tym nawet starsza pani z laseczką.
Trzy krzyże i… pogański krąg
Kolejnym z obowiązkowych punktów turystycznych Wilna jest góra z pomnikiem Trzech Krzyży. Powstały one w 1916 roku na miejscu dawnych krzyży drewnianych, zgodnie z projektem polskiego architekta Antoniego Wiwulskiego, autora miedzy innymi pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie. Po drugiej wojnie światowej zostały wysadzone w powietrze przez sowietów, a następnie odbudowane w wolnej Litwie. Jednak w pobliżu krzyży znajduje się znacznie mniej znana atrakcja, która mnie osobiście zaskoczyła. W odległości zaledwie około 100 metrów od symboli litewskiego chrześcijaństwa znajdziemy bowiem pogański krąg wiecznego ognia. Nie jest to żart – w ostatnich latach Litwini postanowili w ten sposób upamiętnić swoje najdawniejsze dziedzictwo. W środku okręgu z dużych kamieni pali się „wieczny” ogień, czyli zwykły znicz cmentarny w żelaznej obudowie, zapewne regularnie wymieniany na nowy. Przecież nie wolno pozwolić temu ogniowi zgasnąć prawda?
Miejsce pochówku wspólnych bohaterów
Kilka lat temu odbył się uroczysty pogrzeb Konstantego Kalinowskiego, Zygmunta Sierakowskiego oraz innych przywódców powstania styczniowego na ziemiach Wielkiego Księstwa. Ich kaplica grobowa znajduje się na Rossie i jest to dość znane turystom miejsce – zwłaszcza Polakom i Litwinom. Natomiast mniej odwiedzających Wilno osób wie, gdzie pierwotnie byli pochowani styczniowi bohaterowie. Otóż po powieszeniu przez Rosjan ci złożyli, lub raczej wrzucili ich zwłoki do dołów na samym szczycie góry zamkowej. Wówczas bowiem znajdowała się ona na terenie wojskowym niedostępnym dla postronnych. Kości powstańców odkryto przypadkowo po tym, jak osunęła się ziemia w części wzgórza w 2017 roku. Obecnie miejsce odnalezienia każdych zwłok oznaczone są prostokątnymi symbolami świecącymi w nocy. Znajdują się one na samym środku góry zamkowej. W wieży Giedymina znajduje się obszerna wystawa poświęcona temu tematowi.
Wyjątkowy kościół na uboczu
Ostatnim punktem dzisiejszej „wycieczki” po Wilnie będzie kościół św. Piotra i Pawła na Antokolu. Ta wyjątkowa świątynia znajduje się na uboczu głównych szlaków turystycznych. Proboszczem tej parafii jest Polak, a już przy jego wejściu znajduję się tablica pamiątkowa Izabeli Biesiekierskiej, córki Heleny z Kościuszków… brzmi bardzo znajomo. Sam kościół ufundowany został przez hetmana wielkiego litewskiego Michała Kazimierza Paca. Pozostawił on po sobie kilka ciekawych pamiątek, na przykład autentyczny bęben wojenny z bitwy pod Chocimiem z 1673 roku czy wielką skrzynię podróżną z herbem rodu Paców.
Pewną autoironią imć Paca jest żyrandol w kształcie łodzi znajdujący się na samym środku kościoła. Otóż symbolizuje on łódź, która zatonęła wraz z zamówionym przez Paca kryształowym ołtarzem. Ołtarz przez to nigdy to kościoła nie dotarł i do dziś zamiast ołtarza na środku prezbiterium znajduje się wielki obraz przedstawiający pożegnanie świętych Piotra i Pawła. Największą atrakcją świątyni są natomiast fenomenalne zdobienia stiukowe pokrywające w zasadzie całe wnętrze kościoła. Jest to rzecz niezwykła, której nie da się opisać słowami. Można tam dostrzec motywy nie tylko biblijne, ale również z polskiej historii. Na przykład dwie ucięte głowy orła moskiewskiego, symbolizujące udział hetmana Paca w wojnach z Moskwą.
Odkrywać mniej znane
Wilno to miasto pełne przeróżnych atrakcji i zabytków. Warto jednak zboczyć z utartych ścieżek i ruszyć swoimi własnymi turystycznymi drogami. Wtedy, jak mam nadzieję udało mi się to przedstawić, możemy odkryć miasto z zupełnie innej, mniej znanej perspektywy.