Portret królewicza Jana Kazimierza, olej na płótnie, ok. 1619, Germanisches Nationalmuseum, Nuremberg. Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:John_Casimir_of_Poland.jpg

Awanturnik – o bujnej młodości królewicza Jana Kazimierza słów kilka

Autor:Antoni Stosik

Władca szlachetny, dzielny i nieustępliwy w godzinie próby na śląskim wygnaniu, gdy jego państwo zostało zalane przez pułki szwedzkie. Takiego Jana Kazimierza zastaje Andrzej Kmicic. Taki też został on w zbiorowej wyobraźni Polaków. Wielki apologeta tego władcy, jakim był Henryk Sienkiewicz, sprawił, że zapamiętaliśmy jasne strony jego panowania – bitwę pod Beresteczkiem, obronę Jasnej Góry i śluby lwowskie. Słabiej pamiętamy jego konflikt ze szlachtą, wojnę domową i abdykację. Zaś zupełnie nieznany większości z nas jest królewicz Jan Kazimierz, choć jego młodość, rozpięta między Francją i Hiszpanią, a smoleńszczyzną, przywodzi na myśl najlepsze powieści z gatunku płaszcza i szpady.

Większość przyjeżdzających do Paryża turystów, chociaż raz jechała pierwszą linią metra przecinającą centrum francuskiej stolicy od La Défense do Château de Vincennes. O ile jednak wielu spośród nich znajduje czas by udać się do nowoczesnej dzielnicy biznesowej, o tyle jedynie nieliczni udają się na drugi koniec linii. Gdy jednak czynią to ich oczom ukazuje się zamek z prawdziwego zdarzenia z okazałym donżonem i grubymi średniowiecznymi murami. Jest to dawna rezydencja myśliwska francuskich królów, przekształcona w kolejnych wiekach w więzienie. Z ekspozycji turysta nie dowie się, że kilka miesięcy życia spędził tu przyszły król Polski i wielki książę litewski Jan Kazimierz. Jak trafił on w to miejsce?

Zamek Vincennes. Źródło: https://fr.wikipedia.org/wiki/Donjon_de_Vincennes#/media/Fichier:Donjon_Ch%C3%A2teau_de_Vincennes.JPG

Młodszy syn

Jego historia zaczęła się nad ranem w niedzielę 22 maja Roku Pańskiego 1609 w komnatach królewskich Wawelu. Wówczas to królowa Konstancja, druga żona Zygmunta III, powiła potomka. Było to drugie dziecko tego małżeństwa, jednak poprzedni syn zmarł w kilka dni po narodzinach. Ochrzczone imieniem Jan, niemowlę w pół roku po narodzinach zostało zabrane do Wilna, by sławny jezuita Piotr Skarga, rektor tamtejszej Akademii, zawierzył je Bogu za wstawiennictwem świętego Kazimierza Jagiellończyka. To właśnie imieniem wyniesionego na ołtarze królewicza wszyscy zwracali się do dziecka.

Chłopiec miał starszego o czternaście lat przyrodniego brata Władysława. Zgodnie z praktyką dynastyczną sytuacja ta zaciążyła na jego późniejszym losie. Wychowanie Kazimierza i jego trzech młodszych braci, urodzonych między 1612 a 1614, różniło się znacznie od najstarszego spośród rodzeństwa, w którym Zygmunt III widział swego następcę. Pierwsze lata życia upłynęły naszemu bohaterowi na słynącym z surowości i dyscypliny dworze ojca. Z początku znajdował się on pod opieką ochmistrzyni Ursuli Meyerin, szarej eminencji mającej przemożny wpływ na parę królewską. Gdy nieco podrósł jego edukacją zajęli się jezuici. Opinie co do tego okresu życia dzieliły zarówno współczesnych Janowi Kazimierzowi, jak i potomnych. Gdy jego zwolennicy zauważali, że program wykształcenia królewicza obejmował sztuki wyzwolone, filozofię i matematykę oraz znajomość łaciny, niemieckiego, włoskiego i francuskiego, tak jego przeciwnicy umniejszali znaczenie edukacji, twierdząc, że była ona powierzchowna. Nie szczędzili też mu złośliwości utrzymując, że ten nie przeczytał w życiu żadnej książki w całości. Z pewnością jednak chłopiec przyswoił sobie nauki swego wychowawcy Jana Ostroroga, wojewody poznańskiego, który kształcił jego umiejętności praktyczne – szermierkę, taniec i jazdę konną. Zgodnie z wymogami epoki, swoistym zwieńczeniem edukacji Kazimierza stał się jego udział w swej pierwszej kampanii wojennej w czasie wojny ze Szwecją u ujścia Wisły. W 1629 roku wyruszył wraz z ojcem i starszym bratem pod Malbork, by uczyć się sztuki wojennej.

W poszukiwaniu własnego miejsca

Początek lat 30. przyniósł znaczne zmiany zarówno w życiu Kazimierza, jak i całego państwa polsko-litewskiego. W odstępie niespełna roku odeszli z tego świata jego rodzice, zaś Rzeczpospolita stanęła przed wyborem nowego władcy. W toku bezkrólewia szybko wykrystalizowała się kandydatura Władysława, który uzyskał pełne wsparcie ze strony młodszych braci. To zaś wydatnie pomogło w zgodnej wyborze syna zmarłego władcy na nowego panującego na sejmie w listopadzie 1632 roku.

Równocześnie świeżo wyniesiony na tron monarcha nie mógł zbyt długo cieszyć się owym sukcesem politycznym. Nad wschodnimi rubieżami Wielkiego Księstwa Litewskiego zawisła groźba nawały moskiewskiej. Korzystając z okresu bezkrólewia ponad trzydziestotysięczna armia pod dowództwem kniazia Michaiła Szeina wkroczyła w granice Rzeczypospolitej i rychło obległa Smoleńsk.  W tych warunkach pośpiesznie ruszyły zaciągi armii polsko-litewskiej, co nadzorował bezpośrednio Władysław IV. Akcja ta zakończyła się godnym odnotowania sukcesem. Rzeczpospolita wystawiła nowoczesną, opartą na wzorcach z wojny trzydziestoletniej, armię, liczącą 25 tysięcy żołnierzy. Dowództwo objął sam monarcha, wspierany przez hetmana polnego litewskiego Krzysztofa ,,Pioruna” Radziwiłła. Latem 1633 roku, wojska królewskie stanęły pod Smoleńskiem naprzeciw armii moskiewskiej. Królowi towarzyszył wówczas Kazimierz, dla którego to właśnie ta kampania stała się prawdziwym chrztem bojowym. W toku trwającej przez osiem miesiące bitwy smoleńskiej królewicz wsławił się męstwem, prowadząc do walki regiment piechoty niemieckiej. Dowodzeni przez niego żołnierze zapewniali posiłki i zaopatrzenie oblężonej twierdzy, zaś jego samego, wraz z hetmanem Radziwiłłem, wysłał król w decydującym momencie bitwy na najbardziej niebezpieczny odcinek. Zasługi Kazimierza zostały docenione, gdy przyjmował u boku brata kapitulacje Szeina i wojsk carskich, które rzucały im pod nogi swoje sztandary. Towarzyszył też Władysławowi w triumfalnym wjeździe do Wilna.

Poddanie się Michaiła Szeina pod Smoleńskiem królowi Władysławowi IV Wazie w 1634 r., olej na płótnie, 1634–1659, Muzeum Narodowe, Kraków. Źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/6f/Anonymous_painter_-_Surrender_of_Mikhail_Shein_to_King_W%C5%82adys%C5%82aw_IV_Vasa_in_1634_in_Smole%C5%84sk.jpg

W kolejnych latach król wyraźnie zaufał młodszemu bratu powierzając mu tym razem liczne misje dyplomatyczne. W 1635 roku posłował do Wiednia, gdzie miał reprezentować polskiego monarchę na chrzcinach pierworodnego wnuka cesarza Ferdynanda II. Służyło to ociepleniu relacji między Rzecząpospolitą a Habsburgami, panującymi w Wiedniu, ale także w Madrycie. Dzięki temu Kazimierz mógł kontynuować karierę wojskową na zachodzie Europy, co było jedną z tradycyjnych dróg życiowych zarezerwowanych dla młodszych synów królewskich. Wstąpił w randze pułkownika w szeregi armii cesarskiej, by udać się rychło na pogranicze niemiecko-francuskie, gdzie gorzał ogień wojny trzydziestoletniej. Tam też zebrał kolejne szlify wojskowe. Walcząc ze Szwedami i Francuzami w Nadrenii wykazał się nie tylko umiejętnym dowodzeniem, ale także osobistą, brawurową odwagą, którą prawie przepłacił życiem.

Po tej epopei powrócił do Polski, która w owym czasie coraz mocniej wiązała swój los z Wiedniem. Najbardziej namacalnym tego przykładem była decyzja o małżeństwie króla Władysława z Cecylią Renatą, córką cesarza Ferdynanda II. W związku z tym polski monarcha powierzył właśnie Kazimierzowi istotną dyplomatyczną misję. W 1637 roku królewicz pojechał do habsburskiej stolicy, by zastępować swego króla i brata w ramach ceremonii ślubnej per procura z arcyksiężniczką, później zaś przywieźć bratową do Warszawy.

W tamtym czasie król przemyśliwał intensywnie nad zapewnieniem Kazimierzowi stałej funkcji odpowiedniej dla jego wysokiego urodzenia. Miało to związek z gorącym uczuciem jakim kochliwy z natury Kazimierz zapałał do baronówny Guldenstern, damy dworu królowej. Gdy oświadczył bratu, że ma zamiar się z nią ożenić, ten postanowił wysłać go jak najdalej od Warszawy. Bliskie związki Władysława IV z obozem Habsburgów sprawiły, że król Hiszpanii Filip IV obiecał powierzyć naszemu bohaterowi funkcję admirała i tytuł wicekróla Portugalii. W związku z tym w styczniu 1638 roku, królewicz Kazimierz wyruszył przez Wiedeń i Genuę na półwysep Iberyjski. Cała sprawa, choć trzymana w tajemnicy, nie uszła uwagi śmiertelnego wroga Habsburgów, jakim w tamtym czasie była Francja Ludwika XIII, rządzona przez, znanego z powieści Aleksandra Dumasa, kardynała Jana Armanda de Richelieu. Zaś szpiedzy wszechwładnego pierwszego ministra od samego początku śledzili orszak polskiego królewicza.

W niewoli francuskiej

Kazimierz nie dotarł finalnie na Półwysep Iberyjski, stając się nieoczekiwanie głównym bohaterem ogólnoeuropejskiego skandalu europejskiego. Cała sprawa nie wydarzyłaby się najpewniej, gdyby nie rażąca nieostrożność królewicza. Płynąc przez Morze Śródziemne na pokładzie genueńskiej galery zawinął do portu Tour de Bouc w okolicach Marsylii. Tym sposobem znalazł się na terenie Francji, toczącej wówczas długotrwałą wojnę z potęgą habsburską. Tę okazję wykorzystał namiestnik Prowansji Ludwik Emanuel, hrabia d’Alais, by aresztować królewicza. Za pretekst do zatrzymania posłużył brak paszportu oraz zarzut szpiegostwa na rzecz Hiszpanii. Francja zyskała dzięki temu zakładnika, będącego wygodnym środkiem nacisku na Władysława IV, w celu osłabienia związków polsko-habsburskich. Z początku królewicz został przetransportowany do pałacu arcybiskupiego w prowansalskim miasteczku Salon. Zakładając, że sprawa rozwiąże się szybko wysłał listy do Ludwika XIII, prosząc o zwolnienie. Za bratem prędko ujął się król polski wysyłając ostre listy protestacyjne do Francji, grożąc w zawoalowany sposób wojną. Nie zrobiło to szczególnego wrażenia na kardynale Richelieu. Widząc brak realnej siły stojącej za groźbami Władysława IV, żądał od niego zrzeczenia się należnego mu drogą dziedziczenia tytułu króla Szwecji, co z kolei było nie do zaakceptowania dla polskiego monarchy.

Gdy nasz bohater uświadomił sobie, że nie ma co myśleć o rychłym uwolnieniu, sam postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Z pomocą Franciszka Sforzy, wicelegata papieskiego, planował ucieczkę z więzienia, jednak zamiary te pokrzyżował pilny kapitan de Chanteraine, który strzegł pojmanych Polaków. On też starał się wmówić odciętemu od świata królewiczowi, że brat go porzucił i aby ten w związku z tym odciął się od Polski, poślubił księżniczkę francuską i osiadł nad Sekwaną. Nieustępliwa postawa Kazimierza spowodowała ostrą reakcję Francuzów. Więzień został przewieziony do górskiej twierdzy w Sisteron. Tam został zupełnie odizolowany. Spędzał dni w ciemnej, wilgotnej i zimnej twierdzy jedynie w towarzystwie spowiednika, a za dostarczane mu jedzenie musiał płacić z własnej kiesy.

Twierdza Sisteron, rycina, XVII w. Źródło: https://wielkahistoria.pl/wp-content/uploads/2022/07/Twierdza-Sisteron.-Rycina-z-polowy-XVII-wieku..jpg

Tymczasem Władysław IV nie ustawał w staraniach o uwolnienie brata. Dla sprawy udało mu się uzyskać poparcie papieża Urbana VIII. Jednak zawiedli go Habsburgowie Ferdynand III i Filipa IV, którzy zlekceważyli polskiego partnera. Równocześnie król wysłał do Paryża, w charakterze posła, cenionego na Sekwaną, księcia Bogusława Radziwiłła (tego samego, którego w tak ciemnych barwach odmalował Sienkiewicz na kartach ,,Potopu”). Ten jednak nic nie wskórał. Natomiast Jana Kazimierza przeniesiono do podparyskiego zamku Vincennes, dawnej średniowiecznej rezydencji monarszej, przekształconej w owym czasie na ciężkie więzienie podobne stołecznej Bastylii. Osadzony w monumentalnym donżonie więzień znalazł się w istocie w jeszcze gorszych warunkach niż w Sisteron. Nie mógł przyjmować gości ani utrzymywać z kimkolwiek korespondencji, dodatkowo obarczając go wszystkimi kosztami utrzymania.

W tych warunkach, Władysław IV uznał, że konieczne będzie pójście na ustępstwa wobec Francji. Na czele delegacji, mającej negocjować zwolnienie królewicza stanął syn dowódcy polskiej załogi na Kremlu, Krzysztof Korwin Gosiewski, wojewoda smoleński. Poselstwo przybyło do Paryża w początku lutego 1640 roku. Po krótki dwutygodniowych negocjacjach Polacy zgodzili się na podyktowaną z pozycji siły deklarację. Zmuszała ona Jana Kazimierza do dalszego niewystępowania przeciw Francji w ramach toczącej się wojny trzydziestoletniej, ale co gorsza ograniczała pole manewru Rzeczypospolitej poprzez zobowiązanie, że nie pozwoli ona Habsburgom werbowania oddziałów na terenie Polski. Na szczęście postanowienia te nie okazały się wiążące, gdyż sejm nigdy ich nie ratyfikował. Jednak całą sprawę należy uznać za francuski sukces dyplomatyczny.

Mimo to wycieńczony fizycznie i psychicznie Jan Kazimierz w końcu, po niespełna dwóch latach, był wolny. Został przyjęty w Paryżu przez króla i kardynała, a na jego cześć wyprawiano bale i uczty. Wówczas to spotkał po raz pierwszy księżniczkę Marię Ludwikę Gonzagę, która w dekadę później w zupełnie innych okolicznościach została jego żoną. Ostatecznie 30 marca 1640 roku opuścił Paryż i udał się w drogę powrotną przez Niderlandy i Niemcy.  

Zakonnik i książę Kościoła

Gdy powrócił do Polski trzydziestojednoletni już wówczas Kazimierz nie miał właściwie żadnego stałego miejsca czy punktu zaczepienia. Władysław ponownie zaczął rozważać różne warianty przyszłości brata. Próbował ożenić go z księżniczką szwedzką Krystyną, ale plany te rychło spaliły na panewce. W tych warunkach Kazimierz ponownie postanowił wyruszyć w świat. Nie mogąc już dalej szukać wojennych przygód pod skrzydłami Habsburgów, zdecydował udać się do Italii, by oddać się tym razem na służbę Kościoła. W czerwcu 1643 roku rozpoczął nowicjat u jezuitów w Loreto. Decyzja ta spotkała się z zadowoleniem tak generała zakonu, jak i papieża. Za to samowolna Kazimierza wzburzyła Władysława, który nic nie wiedział o planach królewicza. Po ostrej wymianie listów król uległ przyjmując w końcu do wiadomości decyzję brata. Po roku spędzonym w zakonie znów dała o sobie znać niestałość jego charakteru. Zrezygnował on z nowicjatu przyjmując w zamian ofiarowany mu przez nowego papieża Innocentego X kapelusz kardynalski. Jednak również ta droga nie okazała się trwała. Po kilku miesiącach musiał porzucić godność, gdyż mimo nacisków następcy świętego Piotra i kurii rzymskiej nie chciał zrezygnować ze świeckiego tytułu ,,Jego Królewskiej Wysokości” na rzecz przysługującego książętom Kościoła tytułu ,,Eminencji”. W okresie tego sporu miał stwierdzić, że da w mordę każdemu, kto by go inaczej tytułował.

Portret kardynała Jana Kazimierza, olej na płótnie, ok. 1646, Pinacoteca Nazionale, Ferrara. Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Anonymous_Cardinal_John_Casimir_Vasa.jpg

W tych warunkach nie pozostało mu nic innego jak opuścić Italię i udać się z powrotem pod skrzydła Rzeczypospolitej. Brat przyjął go chłodno, a kolejne miesiące upłynęły mu na procesach mających na celu odzyskanie swoich urzędów i dóbr ziemskich, które Władysław rozdał po tym jak pogodził się z tym, że jego brat wybrał drogę zakonną. Podjął równocześnie bezskuteczne starania o zawarcie korzystnego małżeństwa z księżniczką zagraniczną.

U progu panowania

Nowy rozdział w jego życiu otworzyła śmierć Władysława IV 20 maja 1648 roku. W tych warunkach to właśnie Jan Kazimierz, tytułowany królem Szwecji, wydawał się naturalnym następcą brata na tronie polskim. Nie zapobiegło to jednak sporom na polu elekcyjnym, gdzie jego głównym kontrkandydatem okazał się młodszy brat Karol Ferdynand, wspierany przez Habsburgów. Ostatecznie sprawy potoczyły po myśli Jana Kazimierza, a on sam dzięki poparciu Francji i obietnicy małżeństwa z królową wdową Ludwiką Marią, zapewnił sobie poparcie szlachty wystarczające do przywdziania korony. Rozpoczynał swoje panowanie trudne i wyboiste. Na Ukrainie rozpalał się złowrogi bunt kozacki z Bohdanem Chmielnickim, przez którego cały kraj rychło stanął w ogniu. W tych warunkach nowy król musiał przekroczyć swoje ograniczeni, niestałość i niezdecydowanie, będące udziałem jego lat młodzieńczych, ale też wykorzystać swoje talenty dowódcze, oszlifowane pod Smoleńskiem i na polach bitew Europy zachodniej.

Bibliografia

• Czajewski J., Kartografia wojny smoleńskiej (1632–1634) w obrazach i słowach, ,,Z Dziejów Kartografii”, t. XXIV, 2022, s. 175–230;
• Czapliński W., Jan II Kazimierz Waza, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. X, pod red. K. Lepszego, Wrocław – Warszawa – Kraków 1962-1964, s. 410-413;
• Wójcik Z., Jan Kazimierz Waza, Wrocław – Warszawa – Kraków 1997.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
Skip to content